Zapraszamy na przegląd meczów w poszczególnych grupach 3. kolejki rozgrywek Champions League. Dla Nerazzurrich nie jest to szczęśliwy okres, na innych stadionach działo się dużo ciekawych rzeczy. Spotkania były rozgrywane 23 oraz 24 października.
Grupa A
W środę mogliśmy obejrzeć jeden z największych hitów tej kolejki, rozpędzona Borussia Dortmund podejmowała Atletico Madryt, które zawodzi nieco w tym sezonie. Spotkanie było naprawdę ciekawe, ale równocześnie, bardzo jednostronne. Gospodarze nie mieli dużych problemów ze zdominowaniem ekipy gości i wbili im aż 4 bramki. Co ciekawe, drużyna z Dortmundu grała w tym meczu bez Paco Alcacera, który w tym sezonie prezentuje się świetnie, a mimo tego potrafiła wygrać bardzo wysoko.
Borussia Dortmund 4-0 Atletico Madryt (38’ Witsel, 73’,89’ Guerreiro, 83’ Sancho,)
W drugim spotkaniu grupy A, Club Brugge zremisował ze słabym AS Monaco. Cały mecz rozegrał Kamil Glik, ale eksperci mieli dużo zastrzeżeń co do jakości gry Polaka.
Club Brugge 1-1 AS Monaco (31’ Sylla, 39’ Wesley)
Sytuacja w grupie powoli się klaruje, Borussia prowadzi z 9 pkt, za nią Atletico, które mimo porażki raczej nie będzie miało problemów z wyjściem z grupy. Monaco i Bruggia są kolejno na 3 i 4 miejscu z jednym oczkiem na koncie.
Grupa B
Przed hitem kolejki, na przystawkę, mogliśmy obejrzeć starcie PSV Eindhoven z Tottenhamem. Holendrzy mieli zamiar wykorzystać problemy kadrowe i nienajlepszą w tym sezonie dyspozycję Kogutów, a tym samym zwiększyć swoje szanse na przeskoczenie londyńskiego klubu w tabeli grupy B. Pierwsza połowa została prawie całkowicie zdominowana przez przyjezdnych, nie obyło się również bez kontrowersji. Sędzie nie uznał bramki dla Tottenhamu, gdyż Harry Kane był ustawiony na pozycji spalonej. Problem jednak w tym, że kapitan angielskiego zespołu nie brał udziału w akcji, a ni nie absorbował uwagi obrońców, czy bramkarza. Gospodarze otworzyli wynik tego meczu po bramce Lozano, ale później Koguty odrobiły straty i strzeliły drugiego gola. Wszystko zmieniło się w końcówce meczu, kiedy Hugo Lloris w bezmyślny sposób sfaulował przeciwnika poza polem karnym i wyleciał po czerwonej kartce. Po tej sytuacji, PSV poczuło, że może odrobić straty i tak też się stało, a oba zespoły podzieliły się punktami.
PSV Eindhoven 2-2 Tottenham Hotspur (30’ Lozano, 39’ Lucas, 55’ Kane, 87’ de Jong)
W drugim starciu Barcelona podejmowała Inter, podsumowanie znajdziecie TUTAJ
FC Barcelona 2-0 Inter Mediolan (32’ Rafinha, 83’ Alba)
Zwycięstwo, dało Barcelonie komplet punktów po pierwszej rundzie gier. Inter zajmuje drugą lokatę z 6 pkt. PSV i Tottenham (oba z jednym punktem) będą miały duże problemy aby powalczyć o 2 miejsce.
Grupa C
Hitem w tej grupie było niewątpliwie spotkanie pomiędzy PSG, a włoskim Napoli. Naszpikowana gwiazdami drużyna z Paryża była zdecydowanym faworytem tego starcia, ale boiskowa prawda okazała się nieco odmienna. Neapolitańczycy wyszli na ten mecz bez żadnych kompleksów, a fani gości wpadli w euforię już w 29 minucie, kiedy gola zdobył Lorenzo Insigne. Paryżanie nie mogli znaleźć drogi do bramki Davida Ospiny i z pomocą przyszedł im gracz Napoli, mowa tutaj o Marco Ruim, który stał się autorem samobója, po nieudanej próbie zablokowania strzału Meuniera. Następnie strzelił Mertens, ale bohaterem PSG i całego meczu został Angel Di Maria, który w doliczonym czasie gry, zdobył przepiękną bramkę. Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński rozpoczęli mecz na ławce, ale obaj pojawili się na boisku w drugiej części spotkania.
Paris Saint-Germain 2- 2 SSC Napoli (29’ Insigne, 61’ Rui, 77’ Mertens, 90+3’ Di Maria)
Drugi mecz, to pewna wygrana Liverpoolu na własnym boisku, ekipa Kloppa ograła gładko Crvene Zvezdę 4-0, a goście nie zdołali oddać nawet jednego celnego strzału.
Liverpool F.C. 4-0 FK Crvena zvezda (20’ Firmino, 45’, 51’ Salah, 80’ Mane)
Grupa C, to najbardziej zacięta rywalizacja bardzo mocnych drużyn. W tej chwili najlepiej radzi sobie Liverpool, który mimo jednej porażki zajmuje 1 lokatę. Drugie jest Napoli z 5 pkt, a tylko punkt za nim PSG. Tabelę zamyka zespół z Belgradu.
Grupa D
Zespół Grzegorza Krychowiaka zmierzył się z portugalskim FC Porto. Piłkarze ze stolicy Rosji nie okazali się jednak godnym przeciwnikiem dla Smoków. Mecz mógł się zacząć jednak bardzo dobrze dla moskiewskiej ekipy, ale Fernandes zmarnował rzut karny. Tę sytuację wykorzystali przyjezdni i w 9 minut wbili dwie bramki. Miranczuk zdołał jednak, jeszcze przed przerwą zdobyć kontaktowego gola. Jednak w drugiej połowie Porto dominowało, a dzieło zwieńczył Corona już 2 minuty po gwizdku rozpoczynającym drugą część spotkania. Mimo porażki, Krychowiak zebrał bardzo wysokie noty i pochwały ekspertów.
Lokomotiv Moskwa 1-3 FC Porto (26’ Marega, 35’ Herrera, 38’ Miranczuk, 47’ Corona)
Drugie spotkanie, to starcie Galatasaray z Schalke. Mecz, pomimo kilku dogodnych szans i wielu składnych akcji, zakończył się bezbramkowym remisem.
Galatasaray SK 0-0 FC Schalke 04
Wszystkie drużyny w tej grupie, poza rosyjskim zespołem, mają duże szanse na pierwsze miejsce w tabeli, zapowiada się zacięta rywalizacja do ostatniej kolejki. Prowadzi Porto, a za nim Schalke i Galatasaray.
Grupa E
Wtorkowe mecze rozpoczęły się od spotkania AEK z Bayernem Monachium. Starcie z nisko notowanym rywalem, było dla Roberta Lewandowskiego idealną okazją na podwyższenie swojej imponującej liczby bramek, zdobytych w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Okazało się jednak, że grecki zespół nie zamierzał tak łatwo oddawać punktów bawarskiemu gigantowi. Ateńczycy skutecznie bronili się w pierwszej połowie, choć trzeba przyznać, że pomogło im także szczęście. W kilku sytuacjach mieli nawet szansę na prowadzenie, ale zwyczajnie zabrakło im jakości piłkarskiej. W drugiej połowie goście wzięli się na poważnie do roboty. Wynik otworzył Martinez, a zaledwie 2 minuty później piłkę z najbliższej odległości wbił do bramki Robert Lewandowski. Bayern miał jeszcze kilka groźnych okazji, na przykład strzał Jamesa Rodrigueza pięknie wybroniony przez golkipera AEK. Wynik jednak nie zmienił się już do końca meczu.
AEK Ateny 0-2 Bayern Monachium (61’ Martinez, 63’ Lewandowski)
Drugim starciem było spotkanie Ajaxu z Benfica Lizbona. Mecz był bardzo nieczysty, a sędzia aż 7 razy wyciągał żółte kartki. Bohaterem meczu został Mazraoui, który notuje świetne występy w ostatnim czasie. Marokańczyk strzelił w doliczonym czasie gry i zapewnił Holendrom wygraną.
Ajax Amsterdam 1-0 Benfica Lizbona (90+2’ Mazraoui)
W grupie prowadzi Ajax, który ma identyczny dorobek punktowy, jak Bayern, czyli 7 pkt. Za nimi Benfica z 3 punktami, a potem AEK, które do tej pory przegrało wszystkie mecze i wydaje się, że ciężko będzie im o jakąkolwiek zdobycz punktową.
Grupa F
Wydawało się, że hitem kolejki w tej grupie będzie spotkanie Szachtara z Manchesterem City, ale okazało się, że najbardziej zacięte i ciekawe starcie, to mecz Hoffenheim z Lyonem. Życzę wszystkim, aby każdy mecz był tak elektryzujący, jak to starcie. Niemcy przeważali praktycznie cały mecz, ale Lyon miał pomysł na kontry i odpieranie ataków gospodarzy. To właśnie goście otworzyli wynik, a konkretnie Traore. Jeszcze przed przerwą Kramarić zdołał wyrównać, a zaraz po przerwie wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Jednak w następnych minutach na Wirsol Rhein-Neckar Arena kibice zamilknęli, ponieważ ich ulubieńcy stracili dwie bramki z rzędu i wydawało się, że to Lyon zwycięży. Ale, jak na najlepszy mecz kolejki przystało, sytuacja odwróciła się w ostatnich minutach, Joeliton zdobył gola w doliczonym czasie gry i 1 punkt został w Hoffenheim.
TSG 1899 Hoffenheim 3-3 Olympique Lyon (27’ Traore, 33’, 47’ Kramarić, 59’ Ndombele, 67’ Depay, 90+2’ Joeliton)
Manchester City pojechał na Ukrainę i przywiózł 3 punkty. Tak po krótce można opisać starcie drużyny Guardioli z Szachtarem. Obywatele po nieudanym początku w Lidze Mistrzów wyglądają coraz pewniej.
Szachtar Donieck 0-3 Manchester City (30’ D. Silva, 35’ Laporte, 71’ B. Silva)
City przegrał z Lyonem, ale potem wygrał dwa mecze i przoduje w tabeli Grupy F, drugi jest Lyon, a Szachtar i Hoffenheim zajmują 3 i 4 lokatę z dwoma punktami na koncie.
Grupa G
Włoskie ekipy dobrze radziły sobie we wtorkowych meczach Ligi Mistrzów. Potwierdzeniem jest świetna postawa AS Romy w starciu z moskiewskim CSKA. Popisowy mecz rozegrał Edin Dżeko, lider Rzymian strzelił dwa gole w 1 połowie i dorzucił asystę przy bramce Undera po przerwie. Pamiętając popisy Romy z zeszłego sezonu, można przypuszczać, ze niezłe wyniki w grupie nie są dziełem przypadku. Trzeba uczciwie przyznać, ze to starcie mogło zakończyć się dużo wyższym dorobkiem bramkowym Romy, ale zabrakło nieco skuteczności, nie przeszkodziło im to jednak całkiem zdominować klubu z Moskwy.
AS Roma 3-0 CSKA Moskwa (30’, 43’ Dżeko, 50’ Under)
W drugim meczu Grupy F, Real Madryt w największym kryzysie od wielu lat, podejmował czeską Viktorię Pilzno. Było jasnym, że wysoka wygrana Królewskich obroni pozycję trenerską Julena Lopeteguiego. Piłkarze grali więc nie tylko dla siebie. Strzelanie szybko rozpoczął krytykowany Karim Benzema. Zaraz po przerwie wynik podwyższył Marcelo i wydawało się, że Real pójdzie za ciosem i wbije jeszcze kilka bramek czeskiej ekipie. Okazało się jednak, że wróciły demony z tego sezonu i Los Blancos mieli problem z zawiązaniem składnych akcji, co prawda mieli kilka dogodnych okazji, ale nic nie chciało wpaść do bramki. W 79 minucie zrobiło się nerwowo, ponieważ Viktoria strzeliła kontaktowego gola, ale wynik już się nie zmienił.
Real Madryt 2-1 Viktoria Pilzno (11’ Benzema, 55’ Marcelo, 79’ Hrosovsky)
Roma znajduje się w tej chwili na prowadzeniu w grupie i wydaje się, że będą rywalizować Realem o pierwsze miejsce, a patrząc na dyspozycję hiszpańskiego klubu, można liczyć, że Giallorossi mają duże szanse na wygranie grupy. CSKA może włączyć się jeszcze do walki, a ostatnia Viktoria, najprawdopodobniej nie powalczy nawet o Ligę Europy.
Grupa H
Ostatnia grupa, to przede wszystkim starcie Manchesteru United, na mecz z którym przyjechał Juventus. Spotkanie miało wiele podtekstów, głównym był powrót na Old Trafford Cristiano Ronaldo, którego kariera nabrała rozpędu właśnie w Manchesterze, pod okiem Sir Alexa Fergussona. Gazety rozpisywały się o nostalgii i tęsknocie Portugalczyka za swoim byłym klubem. Drugim podtekstem, było ponowne spotkanie kibiców Juve z Jose Mourinho. Tifosi Starej Damy pokazali całkowity brak klasy, obrażając i szkalując portugalskiego trenera, ten jednak odpowiedział im celną ripostą w postaci trzech palców, symbolizujących zdobycie przez niego potrójną koronę z Interem. Co do samego meczu, Juventus dominował praktycznie cały czas, w pierwszej połowie Dybala wyprowadził ich na prowadzenie, a w drugiej części oddali inicjatywę United, które nie stworzyło sobie wielu dobrych sytuacji, najciekawszym, był strzał Pogby, który trafił najpierw w słupek, a potem w głowę Szczęsnego. Juventus wygrał małym nakładem sił, a Ronaldo nie musiał martwić się o zachowanie powściągliwości po strzeleniu gola byłemu klubowi, gdyż bramki nie zdobył. Nie było to wielkie widowisko, jakiego się spodziewaliśmy. Ale Juve, w swoim cynicznym stylu zainkasowało kolejne 3 punkty.
Manchester United 0-1 Juventus F.C. (17’ Dybala)
W drugim meczu szwajcarskie Young Boys podjęło Valencię. Nietoperze, nie pierwszy raz w tym sezonie, zawiodły. Spotkanie zakończyło się remisem, a Young Boys miało naprawdę wiele okazji żeby wygrać tamtego wieczora.
BSC Young Boys 1-1 Valencia CF (26’ Batshuayi, 55’ Hoarau)
Juventus dzieli i rządzi w grupie H, Turyńczycy mają komplet punktów. Drugi jest United, a Valencia skomplikowała sobie sprawę i patrząc na formę Hiszpanów, można stwierdzić, że przyjdzie im walczyć z Young Boys o 3 miejsce premiowane grą w 1/16 Ligi Europy.
Komentarze (2)