
Przejściowy kryzys czy koniec dolce vita? O rozstaniu z trenerem Conte, obniżkach pensji, sytuacji w światowej piłce po koronawirusie - napisał Hubert Borucki. Zapraszamy do lektury:
Odejście Conte
Rozstanie trenera Antonio Conte z Beneamata oceniam dość nisko - tym niżej, że uzasadnione jedynie ograniczeniami finansowymi z jakimi zmaga się mój ukochany klub w wyniku pandemii. Sytuacja była od roku bardzo przewidywalna - pisałem o tym w okolicznościowch postach czasu pierwszego lockdownu oraz treściach autorskich publikowanych w mainstreamowych mediach wiele miesięcy temu.
Ewidentnym jest, że przed nami okres zaciskania pasa, czas dla silnych osobowości z wiedzą i pomysłem. Trener uciekający przed takim wyzwaniem jawi mi się nie jako taki, a bardziej jako spanikowana i niedojrzała Prima Donna, która rezygnuje wobec przeciwności.
Od ponad roku było dla mnie ewidentne, że puste stadiony, centra handlowe, kina, gastronomia i życie nocne mocno uderzą w modele biznesowe wielkich klubów, których budżety - napompowane od lat do granic nieprzyzwoitości - naznaczone są od dawna miliardowymi długami. Pandemia spowodowała zatrzymanie i regres sprzedaży, refleksję maluczkich w poglądzie na dobra luksusowe i te pierwszej potrzeby. Odczuły to wielkie marki, których sprzedaż produktów dokłada się do budżetów marketingowych z jakich czerpią zasoby kluby, federacje oraz stacje telewizyjne płacące za prawa do transmisji meczów piłkarskich.
Obniżka płac
W takiej sytuacji redukcja wynagrodzeń piłkarzy o 20% jest więcej niż naturalna. I całkiem zasadna z dwóch powodów - pierwszy to mniejsze wpływy, a drugi? Mecze bez "ognia trybun" to zupełnie inny zawód: nieatrakcyjny dla kibica, ale i mniej stresujący - bez tej wyniszczającej presji, która jest elementem lukratywnych kontraktów. Tak a propos - uczciwe pytanie - czy komuś z nas jest jakoś wybitnie przykro, że "piłkarzyki" będą zarabiać "ciut mniej"? Za co? Za codzienny pobyt na zielonej trawce, gdzie dojeżdżają super brykami i status gwiazdy dwa razy w tygodniu przy okazji ligowych czy pucharowych spotkań?
Piłka nożna po lockdownie
Należy rozważyć pewne spostrzeżenie. Piłka nożna w jej dotychczasowym formacie była niejako naczelnym symbolem rozpasanej konsumpcji - pewnego rodzaju "złotym cielcem" wiodącym szerokie rzesze konsumentów ku nabywaniu wszelkich dóbr: z biletami czy abonamentami na mecze i transmisje oraz gadżetami klubowymi włącznie. Zjawisko miało charakter globalny i o globalny charakter pandemii rozbiło się dość spektakularnie. Właściciele Interu, rodzina Zhang, stracili ca. 30% prywatnego majątku. W samych tylko Chinach zamknięto ok. 3k punktów sprzedaży dóbr, które wytwarzają, a - co wielce prawdopodobne - tamtejszy rząd wydał też polecenie zatrzymania w kraju dewiz, miast szastania nimi na wizerunkowe działania z użyciem piłkarzy czołowego europejskiego klubu. Zwłaszcza, że gros międzynarodowego towarzystwa wraca z Państwa Środka bez grosza z tytułu kontraktów, których lukratywność zachwycała jeszcze kilka lat wstecz.
Ciosy jakimi były kolejne lockdowny, gospodarka światowa może odczuwać z opóźnieniem - wiedzą o tym najlepiej pięściarze czy futboliści amerykańscy. Czasem schodzi się z ringu czy boiska pozornie nienaruszonym, ale czas mija i zaczynają się problemy ze zdrowiem. Z organizacjami sportowymi może być podobnie.
il gioco e' bello quando dura poco
Piłkarska "czarna środa na Wall Street" rozpoczęła się w Chinach i przywędrowała do świata wielkiej piłki przez Mediolan - jak wirus, który sparaliżował nasz świat i zamroził przyzwyczajenia oraz rytuały na wiele miesięcy. Ewidentnym jest, że może być to tylko początek serii, która dotknie więcej futbolowych firm. Zwłaszcza, że klapa Super Ligi była nieudolną próbą skoku na kasę - napadu na bank, któremu przeciwstawił się sprytniejszy i bardziej przygotowany szeryf z UEFA.
Wielu z nas stanęło w obliczu zrewidowana własnych poglądów na sposób zarabiania, post pandemiczny rynek pracy będzie się zmagał z wieloma nowymi wyzwaniami i szukaniem nowych rozwiązań. Temat jest skomplikowany i prosty zarazem: wszyscy musimy rozważyć skromniejszy tryb dostępu do zasobów finansowych - od kierowcy tira po gwiazdy piłki nożnej.
Toksyczny wzorzec jakim były horrendalnie niezrozumiałe kwoty krążące w futbolu, mierzy się z prawdopodobnym epilogiem, a we Włoszech jest takie przysłowie: il gioco e' bello quando dura poco, co - z grubsza - znaczy tyle, że wszystko ma swój kres...
Komentarze (7)