
Były obrońca Interu, Andrea Ranocchia, opowiedział dla mikrofonów TransferMarketWeb o swoim odejściu z mediolańskiego klubu i wyjaśnił, dlaczego tak szybko po transferze przeszedł na emeryturę.
35-letni zawodnik dołączył do Interu z Genoi w styczniu 2011 roku za kwotę rzędu 13 milionów euro. Spędził w klubie 11,5 roku zaliczając 226 występów w czarno-niebieskim trykocie. Latem ubiegłego roku zdecydował się odejść na zasadzie wolnego transferu do Monzy, gdzie wystąpił w dwóch meczach i doznał kontuzji. Ta, poniekąd, skłoniła go do zawieszenia butów na kołku.
- Pierwsza myśl o odejściu z Interu pojawiła się po ostatnim spotkaniu z zarządem. Powiedzieliśmy sobie wtedy "zobaczymy". Musieli zaplanować następny sezon, a wciąż nie mieli jasnych planów. Zacząłem się rozglądać. Wszystko z wielkim spokojem - tak jak podczas całych tych 12 lat.
- Nie rozważałem przejścia na emeryturę. Czułem jednak, że nie mam już tej wielkiej pasji do piłki nożnej. Rozmawiałem z Interem pod koniec sezonu i powiedzieliśmy sobie, że czas na rozbrat.
- Pomyślałem, że po 12 latach przechodząc do nowego klubu znajdę nowy entuzjazm i nową motywację. Ale zamiast tego uczucia były zawsze takie same, zawsze było to pół zwątpienie. Potem wszystko poszło szybko, kiedy doznałem kontuzji.
- Kiedy spotkałem się z działaczami Interu nic nie było jeszcze wiadome, klub nie znał dostępnego budżetu. Dla mnie w połowie czerwca nadeszła okazja z Monzy i powiedziałem "tak". Czy zostałbym w Interze? Tego nigdy się nie dowiemy. Kiedy Monza zadzwoniła to skorzystałem z okazji.
Komentarze (6)
Takie przeciwieństwo Handanovica, który przez lata był jednym z bardzo nielicznych bohaterów Interu, a właśnie na koniec kariery zaczął wszystkich frustrować i przez wielu zostanie (niesłusznie) zapamiętany jako słup soli, który nic nie robi w bramce.