Co to był za mecz! Pazerny Inter - na czele z Joaquinem Correą - zaaplikował rywalom pięć bramek w pierwszej połowie i upokorzył nieporadny w defensywie Hellas Verona.
Pierwsze minuty rywalizacji na Stadio Marc'Antonio Bentegodi zupełnie nie zwiastowały tego, co miało nadejść później. Początek spotkania należał bowiem do gospodarzy, którzy dwukrotnie stanęli przed szansą na zdobycie otwierającego gola. Najpierw uderzenie głową obronił instynktownie dobrze ustawiony Yann Sommer, a po strzale Caspera Tengstedta piłka obiła poprzeczkę bramki strzeżonej przez Szwajcara. Od tego momentu w piłkę grał już tylko Inter. W 17. minucie, po fantastycznej akcji kombinacyjnej podopiecznych Simone Inzaghiego i zagraniu Marcusa Thurama, w sytuacji sam na sam z bramkarzem Hellasu stanął Joaquin Correa i subtelnym strzałem podcinką wyprowadził Nerazzurrich na prowadzenie. Argentyńczyk pojawił się w wyjściowym składzie Interu po ponad pięciuset dniach i szybko zaczął spłacać kredyt zaufania, który dziś otrzymał. W 22. minucie było już 0-2. Tym razem to Joaquin Correa zagrywał, a akcję wykańczał Marcus Thuram, który sprytnym zwodem minął Lorenzo Montipo. Worek z bramkami został rozwiązany. W 25. francuski snajper Mistrzów Włoch skompletował dublet, a my zobaczyliśmy niemalże kalkę trafienia na 0-2. Alessandro Bastoni - zagraniem prostopadłym z własnej połowy - uruchomił Marcusa Thurama, a ten znów minął bramkarza gospodarczy i dołożył stopę do pustej bramki. Nie minęło pięć minut, a na tablicy wyników było już 0-4! Bardzo ładne trafienie Stefa De Vrija po asyście Kristjana Asllaniego to nie był jeszcze koniec popisów strzeleckich Interu w pierwszej części gry. W 41. minucie Yann Bisseck przestawił w polu karnym - zwinnego niczym okręt w porcie - Pawła Dawidowicza i strzałem z pozycji niemalże leżącej dobił bezradnego rywala.
Druga połowa meczu przeminęła niemalże bez żadnej historii. Usatysfakcjonowani wynikiem gracze Interu niespecjalnie chcieli forsować tempo i spokojnie kontrolowali wydarzenia boiskowe. Gospodarze z kolei - mimo czterech zmian przeprowadzonych w przerwie - wyglądali na drużynę, która myślami jest już przy następnej kolejce ligowej. W drugich 45 minutach gry nie padła już żadna bramka.
Składy, w jakich wystąpiły oba zespoły:
HELLAS (4-2-3-1): Montipò; Tchatchoua, Magnani, Dawidowicz, Bradaric; Serdar, Belahyane; Suslov, Harraoui, Mosquera; Tengstedt.
Rezerwowi: Perilli, Berardi, Coppola, Daniliuc, Ghilardi, Faraoni, Okou, Corradi, Dani Silva, Cisse, Alidou, Sishuba, Kastanos, Sarr, Lambourde, Livramento, Lazovic.
Trener: Zanetti.
INTER (3-5-2): Yann Sommer; Yann Bisseck, Francesco Acerbi, Alessandro Bastoni; Matteo Darmian, Nicolo Barella, Kristjan Asllani, Henrikh Mkhitaryan, Carlos Augusto; Marcus Thuram, Joaquin Correa.
Rezerwowi: Josep Martinez, Raffaele Di Gennaro, Stefan de Vrij, Benjamin Pavard, Tomas Palacios, Denzel Dumfries, Federico Dimarco, Tajon Buchanan, Davide Frattesi, Piotr Zielinski, Marko Arnautovic, Mehdi Taremi.
Trener: Simone Inzaghi.
Over to you, Tucu 🙌🎤#ForzaInter #VeronaInter pic.twitter.com/tVjtfXEI1i
— Inter ⭐⭐ (@Inter_en) November 23, 2024
Komentarze (70)
Inzaghi dobrze to widział i tyle.
Wszystko w tym meczu zgodne z założeniami, przypominam, że w Genoa straciliśmy, z Monza też, a mecz z Venezia u siebie przepchany.
Gdyby Inzaghi zawsze trafiał i przekładał swoje założenia na taką grę i wynik to wygralibyśmy wszystko.
Kolejna sprawa, lepiej niech Correa coś gra i jak mu do tego wyjdzie coś jeszcze wyjdzie typu brama czy asysta, to nie dość, że czymś pomoże w sezonie czyt. niezbędna rotacja to i może kilka milionów wartości odzyska aby móc go sprzedać.
Gdyby chociaż grał to co w Lazio to był by tu wielbiony niczym Cruz.
Szkoda bo potencjał na to miał i kosztował najwięcej spośród naszych 5 napastników .
Przyznam, że zagrał lepiej niż się spodziewałem.
Mecz idealnie się ułożył. W 45 minut rozstrzygnięty i można było spokojnie to kontrolować. Brawa.
Correa bramka, 2 asysty
Właśnie narodziła się nam T a 🌲