Podczas udzielanych wczoraj wypowiedzi pomeczowych, dwóch z piłkarzy Interu podkreśliło rolę jaką w ostatnim oknie transferowym odegrał dla nich trener Luciano Spalletti. Podczas wywiadów dla kanału Mediaset Premium, zarówno Andrea Ranocchia jak i Ivan Persicić wprost stwierdzili, że pozostali w Mediolanie właśnie ze względu na rozmowy przeprowadzone z wówczas świeżo zatrudnionym szkoleniowcem.
Andrea Ranocchia: - Teraz nie ma czasu na świętowanie. Nie możemy się rozproszyć i wybić z rytmu. Jestem w tym klubie od wielu lat ale takiej spójności w działaniu i jedności wśród piłkarzy jeszcze nigdy nie widziałem - to musi być dobry omen. Każdy robi wszystko aby być gotowym do gry na 120%. Spalletti? On był decydującym czynnikiem, przez który zdecydowałem się pozostać w Interze. Obudził we mnie wolę walki, poza tym przy metodach treningowych jego sztabu jesteś w stanie poprawić swoją grę nawet bez minut na boisku. Spalletti nie ma swoich ulubieńców, nie wybrał sobie pupila ani nie nadał nikomu żadnych przywilejów - dla niego wszyscy jesteśmy równi i mamy takie same szanse na grę. To niesamowicie motywuje zarówno cały zespół jak i poszczególnych graczy. Mam wreszcie nadzieję, że przy nim będę mógł spłacić wieloletni kredyt zaufania, który dostałem od tego klubu i tych barw. To jak trenujemy i jak jesteśmy zmotywowani to coś czego w tym klubie nie było od wielu lat - i nie ma chyba lepszej osoby, która mogłaby to ocenić niż ja. Każdy wie co ma robić zarówno pod względem atletycznym, technicznym jak i taktycznym. W przyszłości może nadejść okres próby bądź kryzysu ale na chwilę obecną nie wyobrażam sobie abyśmy mogli sobie z czymś nie poradzić.
Ivan Perisić: - To mój pierwszy hattrick w karierze! Wiem, że to nietypowe ale zdarzyło mi się już kiedyś zdobyć 4 gole w jednym meczu, jednak nigdy trzech! Zabieram dziś piłkę do domu, dostanie ją mój syn Leo i pewnie będzie z nią spał. Cieszę się ze zwycięstwa i bramek. Czuję, że ciężka praca procentuje a ja sam znalazłem dobry balans pomiędzy obciążeniami treningowymi i meczowymi. Do Turynu jedziemy aby wygrać. Nadal mam problem z uwierzeniem w to jak wiele zmieniło się w klubie i naszej grze w tym sezonie. Jestem przekonany, że nawet gdybym sam nie strzelił dziś trzech bramek to zrobiłby to kto inny - cały zespół grał jak z nut. Spalletti od pierwszego dnia wpajał nam, że każdy z nas jest tak samo ważny dla wspólnego sukcesu, który możemy osiągnąć. Teraz to widać kiedy wyciąga z rękawa kolejnych dobrze przygotowanych piłkarzy jak Santon czy Ranocchia. Jego pierwsza rozmowa z nami jako drużyną rozwiała moje wszelkie wątpliwości i sprawiła, że zostałem w Interze.
Komentarze (1)