Piękne trafienie Piotra Zielińskiego po niesamowitej asyście Hakana Calhanoglu było ozdobą meczu Hellas Verona - Inter Mediolan. Nerazzurri wymęczyli 2:1 w spotkaniu z 18. drużyną Serie A, a wynik przypieczętowała samobójcza bramka Frese w 94. minucie spotkania.
Inter mecz rozpoczął od... błędu Bissecka, który źle interweniował głową, ale finalnie zakończyło się to jedynie strzałem w boczną siatkę bramki strzeżonej przez Sommera. Inter następnie przetestował kilka razy Montipo po dwóch strzałach Lautaro, jednak górą był goalkeeper Hellasu. W 16. minucie Hakan Calhanoglu dośrodkował piłkę z rzutu rożnego przed pole karne, gdzie znalazł się niepilnowany Piotr Zieliński. Polak uderzył z powietrza nie dając szans Montipo na udaną interwencję. Inter wysunął się na prowadzenie. Inter przycisnął Hellas, jednak nic z tego nie wynikało. Swoich szans próbował Bastoni po dośrodkowaniu Luisa Henrique, jednak Montipo kolejny raz dobrze interweniował. Będący w głębokim odwrocie Hellas zaczął wychodzić do ataków, co przyniosło efekt w 40. minucie spotkania. Piłkę przed polem karnym otrzymał Giovane, który zmylił Bastoniego i potężnym strzałem umieścił futbolówkę w siatce bramki Sommera. 1:1. Po bramce doszło do sprzeczki pod ławkami rezerwowych wynikającej ze specyficznego sposobu celebracji bramki przez Orbana. Piłkarz otrzymał za to żółtą kartkę, a sytuację opanowali trener Hellasu oraz Acerbi i Kolarov. Doliczono trzy minuty i to właśnie ta ostatnia mogła być dla Nerazzurrich zabójcza - Gagliardini fantastycznie wypuścił Belghaliego, który dośrodkował do napastnika Hellasu. Gift-Orban trafił jednak w słupek bramki. Do przerwy oba zespoły musiały zadowolić się remisem, chociaż z pewnością to Inter jest tą sytuacją znacznie bardziej sfrustrowany.
Po przerwie gospodarze wyglądali na mocno zmotywowanych — starali się narzucić własne tempo i nie pozwalali drużynie z Mediolanu narzucić spokojnego rytmu. W 53. minucie sztab Interu dokonał trzech zmian naraz — boisko opuścili Piotr Zieliński, Ange-Yoan Bonny i Luis Henrique. Do gry zostali oddelegowani Denzel Dumfries, Nicolo Barella i Pio Esposito. Mimo przeprowadzonych zmian to raczej Hellas był bliższy podwyższenia wyniku niż Inter, który próbował zaskoczyć drużynę Zanettiego próbując raz po raz dośrodkowań. Finalnie podopieczni Chivu uciekli katu spod topora za sprawą bramki samobójczej Frese, która padła w 94. minucie meczu. Dzięki wcześniejszemu remisowi Napoli z Como Inter zbliżył się na odległość 1 punktu do pozycji lidera, jednak dzisiaj czeka nas jeszcze mecz pomiędzy 4. AC Milanem i 2. AS Romą.
HELLAS VERONA (3-4-2-1): Montipò; Nelsson, Bella-Kotchap, Frese; Belghali, Gagliardini, Akpa-Akpro, Bernede, Bradaric; Giovane, Gift-Orban.
Ławka rezerwowych: Perilli, Toniolo, Valentini, Sarr, Slotsager, Kastanos, Harroui, Kurti, Ebosse, Mosquera, Niasse, Cham, Ajayi.
Trener: Zanetti
INTER (3-5-2): Sommer; Akanji, Bisseck, Bastoni; Luis Henrique, Zielinski, Calhanoglu, Sucic, Carlos Augusto; Lautaro Martinez, Bonny.
Ławka rezerwowych: Martinez, Taho, Dumfries, De Vrij, Acerbi, Frattesi, Diouf, Barella, Dimarco, Alexiou, Lavelli, Esposito.
Trener: Cristian Chivu
Komentarze (90)
Bonny kolejny raz pokazuje, że jak rywal cofnięty, nie ma miejsca żeby się rozpędzić, a więcej trzeba grać tyłem do bramki, to jest słabiutko.
Pio mimo swoich warunków fizycznych pada jak rażony piorunem przy każdym kontakcie. Jakby był w Barcelonie szkolony. Irytuje to i przynosi wstyd. Do tego olbrzymie problemy z kontrolą piłki.
Luis Henrique aka Dalbert 2.0 tragedia. Zero zaangażowania, zero waleczności, zero pokazywania się do gry. Oprócz jednego dobrego dośrodkowania, same najprostsze, najbezpieczniejsze odegrania. Można było odnieść wrażenie, że on nie chce piłki, że wygodnie mu tam statystować przy linii bocznej.
Zalewskiego, to nie będę nawet przywoływać, ale tu już Buchanan wyglądał dużo, dużo lepiej.
Lautaro... zawsze go bronię, ale coś jest nie tak. Jest niewiarygodnie wolny, piłka się go nie słucha. Znamy ten scenariusz, że się zacina, ale teraz to wygląda trochę inaczej. Zaczynam podejrzewać, że gra z jakimś urazem, który go z gry nie wyklucza, ale mocno ogranicza.
Zwróciłbym też uwagę na Bissecka. Poprawny mecz, ale kolejny raz rzuca się w oczy, że mu brakuje takiego naturalnego zdecydowania przy interwencji. Piłkarz może być dobrze przez Niemca pilnowany, ale i tak będzie miał czas i swobodę żeby opanować piłkę. Jakby Bisseck bał się wywrzeć na rywalu większą presję, urzyć fizyczności.
Na koniec zostawię Sommera... Niby nic nie zawalił, ale no, wpuszcza wszystko co leci w światło bramki. Przy golu piłka poszła mu po rękawicach. bramkarz wyższy o 5 cm móglby to wyjąć. Miał być skoczny, ruchliwy, a przy trafieniu w słupek (nie pierwszy już raz, bo robi to regularnie) stał jak słup soli. Nie wiemy w jakiej kondycji psychicznej po wypadku jest Martinez, ale jeśli może grać, to Chivu, na Teutatesa, odstaw wreszcie ten szwajcarski ręcznik.
Nie szukam wymówek, ale staram się dociec przyczyn. Stwierdzenie 'jest obecnie słaby' mnie nie przekonuje i nic właściwie nie znaczy. To zwrot do przekrzykiwania się w shoutboxie.
Pio podobnie. Żaden z niego killer, ale można spokojnie go ogrywać żeby nabrał boiskowego cwaniactwa i pewności siebie. Nad motoryką też niech popracuje. To tylko zaprocentuje. Na takie mecze jest idealny do rozpychania się w polu karnym i główek. Dziś dał na pośrednio zwycięstwo swoją walką o piłkę przed golem.
Krytyka Bonnyego, przy jego statach i minutach to juz w ogole karkołomne posunięcie. Daj mu prawo do gorszego meczu. Odwdzięczy się . Uwierz. To chyba najlepszy debiut w ostatnich kilkunastu latach.
Lautaro to obecnie taki Miki na szpicy. Nie robi tego czego sie od niego wymaga , ale zamiast tego biega i walczy. Dla mnie to tez malo , ale daje coś jeszcze.Nie wiem jakie daje walory mentalne jako kapitan ale byc moze w szatni wiedzą i to musi mi wystarczyć. Poczekajmy tez do powrotu Thurama, to też więcej synek odpocznie i odzyska świeżość , której mu teraz w obliczu kontuzji francuza ewidentnie brakuje. To tez nigdy nie byl jakis golleador mimo to ,swoje arytmetyczne prawie 23 bramki na kazdy sezon pobytu tutaj jakos nastrzelal. To wymaga szacunku
Bisseck dziś naprawiając błąd kolegi uratował być możę mecz swoim ryzykownym wślizgiem. Z Fiorą był MOTM. W jego przypadku tylko regularna gra na jednej pozycji jak z Fiorą i dziś . W opór. Jest szybki, zwinny silny i przy naszej wysokiej grze i stanie posiadania to jedyne rozsądne i przyszlosciowe wyjście.
Jedynie w przypadku Sommera się zgodzę , ale być może chodzi jeszcze o dojście do siebie Martineza po tym wypadku w tygodniu. Akurat Sommer to powinna być zdecydowania ława.
Sommer już tradycyjnie 50% skutecznośc w bramce. Jak już zaznaczałęm, można tam wstawić byle kogo, poziom średniaka ekstraklasy, efekt byłby ten sam. Kochalski z Karbachu wyglądałby tak samo. Nie wygrasz ligi bez bramkarza, który potrafi coś dać. Niby ma na rękach, ale nie broni, przełamuje mu każdy mocniejszy strzał. Karne? Nie obroni nigdy, pewny gol dla rywala. Gra w powietrzu na przed polu? Mija się, nie trafia, złe decyzje, ale nie jest to wynikiem niskieigo wzrostu, chłop tego nie potrafi zwyczajnie, odcina mu mózg, wybiega, cofa się, czasami skacze 10cm do góry, bo absolutnie nie wie co robić.
Bisseck niech gra. Acerbi nic lepszego by dzisiaj nie zagrał na tego szybkiego Orbana.
LH. Po 3 latach odzyskamy za niego 4-5M jak za Lacaro i to tylko przy pomyślnych wiatrach. Nie ma tutaj żadnej iskerki nadziei. Chłop na piłkarzy Verony nie próbuje wchodzić w drybling. Jak nie dziś to kiedy? W sumie jak ma tak grać, to Darmian zrobi to samo, a czasami nawet strzeli
Lautaro tak jak napisałeś, coś jest nie tak. Wiem, że Tramadol ma być od 2026 oficjalnie środkiem dopingującym. Może efekty odstawienia i właśnie wzmożony ból? Cała kadra Argentyny na tym jechała na MŚ, a nasz kapitan łyka przeciwbólowe jak draże korsarze. Jego dobre strony wyparowały, wspomniany brak przyjęcia, odegrania, minięcia. Są tylko złe decyzje, niezrozumiałe wchodzenie w drybling, nawet w tym polu karnym ta piłka mu juz pod nogi nie spada. Można było zawsze mówić, że marnuje setki, teraz ich nie ma zwyczajnie lub sporadycznie co z Napoli.
Mamy wymęczone 3 pkt i nic więcej się nie liczy, konkurencja potrafi oddać punkty w takich momentach i można jednak mieć pewną satysfakcję.
Mecz fatalny bez dwóch zdań. Przepchnięty nawet nie kolanem tylko jakąś siłą bezwładności upadającego, skacowanego człowieka. Ale liczy się wynik a ten daje nam 3 pkt. Liga włoska w tym sezonie jest okrutnie wręcz słaba. Na prawdę ogląda sie te mecze jednym okiem bo poziom jest co najwyżej ekstraklasowy. Inter, Napoli, Juve czy Milan grają piłkę ciężkostrawną, mdłą i monotonną. Tylko najwięksi fani Calcio są w stanie wytrwać oglądając ich zmagania. Żaden postronny kibic nie wytrzyma przy monitorze dłużej niż 15 minut.
Chodziło o pozbycie się piłki będącej alibi dla Bisexa zostawiając mu już wyłącznie swoje nogi do wjechania. To się udało perfekcyjnie.
Zapomniał tylko o tym ,że wykonując ten manewr bez zamysłu dalszej akcji ,tym samym po drodze zamienił sytuację sam/sam na zwykłą akcję 2/2 z wysokim prawdopodobieństwem straty piłki na rzecz Sucica. To już nie jest czerwona.
Stój chłopie na nogach i pozwól im dołożyć do karnego.
Na koniec odniosę się do Bissecka, bo była tu fala
Tęsknimy za jego bramkami z Salerno i Benevento.
Mimo tego walka do końca została wynagrodzona.
Są 3 pkt to się liczy a o stylu po czasie zapomnimy.
Dobrze że to byl happy end dla nas się skończyło
Na minus, że musieliśmy wstawiać prawie wszystkich z pierwszego składu na mecz, gdzie tak naprawdę zmiany miały jeszcze bardziej wyrotować.
Przez takie coś nie zobaczymy Diouf do Stycznia, a jak nikt go nie weźmie na wypożyczenie to cały sezon.
Conte , Milan, Juve - żryjcie to
Granie po ziemi na wodzie super pomysł. Mnóstwo akcji wykreowaliśmy dzięki temu.