
Inter po raz kolejny nie potrafił w cyniczny sposób utrzymać prowadzenia i na własne życzenie stracił punkty. Tym razem skala meczu była na najwyższym poziomie, a sam Simone Inzaghi nie wytrzymał trudu spotkania.
Dla Interu wszystko rozpoczęło się zgodnie z planem, pomimo absencji Arturo Vidala, który pauzował z powodu choroby, Nerazzurri mieli sprecyzowany plan i próbowali wprowadzać go od samego początku spotkania. Pierwsze minuty to dominacja Interu i głęboko cofnięty zespół Juventusu. Gospodarze byli bardziej zmotywowani do zdobycia pierwszego gola i stało się to w 17. minucie. Krytykowany w ostatnim okresie Hakan Calhanoglu zdecydował się na oddanie strzału z 20 metrów od bramki Szczęsnego i piłka odbiła się od słupka bramki, a potem wylądowała pod nogą Edina Dżeko, który bezlitośnie wykorzystał okazję i wbił futbolówkę do pustej siatki. Po krótkiej analizie VAR Pan Maurizio Mariani uznał gola i Nerazzurri zasłużenie objęli prowadzenie. Chwilę po trafieniu boisko opuścił Federico Bernardeschi, który doznał urazu barku bez kontaktu z przeciwnikiem. Do końca pierwszej odsłony gospodarze kontrolowali spotkanie, a najgroźniejszą okazję dla Juve stworzył Juan Cuadrado, który spróbował uderzenia zza pola karnego. W tej sytuacji piłka minęła jednak słupek bramki strzeżonej przez Samira Handanovicia. Pierwszą żółtą kartką ukarany został Nicolo Barella za techniczny faul na przeciwniku, a chwilę później podobne napomnienie zobaczył Alex Sandro.
Druga część spotkania rozpoczęła się ponownie pod dyktando Interu. Goście z Turynu nie potrafili udowodnić swojej wyższości i ich gra polegała głównie na próbach ataku z kontry. Dla postronnych kibiców mecz nie mógł być uznany za atrakcyjny. Inter bronił głęboko i nie chciał popełnić błędu z pojedynku przeciwko Lazio. Gra odmieniła się dopiero po zmianach. Na jaw wyszła siła ławki rezerwowych i bardzo "okrojony" skład gospodarzy. Simone Inzaghi mógł pozwolić sobie na wpuszczenie Roberto Gagliardiniego, z kolei Massimiliano Allegri dał szansę Federiko Chiesie oraz Paulo Dybali i te roszady pozwoliły gościom na przechylenie szali na ich korzyść. Zaraz po wejściu wyżej wymienionej dwójki Juventus zaczął stwarzać zagrożenie pod bramką Handanovicia i kłopoty dla Interu "wisiały w powietrzu".
W 87. minucie całe Stadio Giuseppe Meazza zamarło, gdyż arbiter zasygnalizował, że będzie weryfikował potencjalny rzut karny dla Juventusu. Powtórki udowodniły, że Denzel Dumfries faulował na linii pola karnego swojego przeciwnika. Holender po raz kolejny stał się główną przyczyną kłopotów dla Interu i po jego niefrasobliwej interwencji goście otrzymali "jedenastkę". Strzał na gola bez żadnych problemów zamienił Paulo Dybala i ustalił wynik spotkania na 1-1. Na koniec powagi meczu nie wytrzymał Simone Inzaghi, który pokazał swoją frustrację oraz bezsilność i został ukarany czerwoną kartką.
Nerazzurri znowu nie potrafili utrzymać korzystnego wyniku i nie można mówić już jedynie o "pechu". Podopieczni Inzaghiego mają problem mentalny i dopóki sytuacja z utrzymywaniem prowadzenia nie ulegnie poprawie, nie można mieć prawa liczyć na dobre rezultaty przeciwko mocnym rywalom. W środę Inter czeka starcie z Empoli i strata punktów będzie nie do zaakceptowania, a stanowisko obecnego trenera zostanie poddane wątpliwościom.
INTER (3-5-2): Handanović; Skriniar, De Vrij, Bastoni; Darmian, Barella, Brozović, Calhanoglu, Perisić; Dżeko, Lautaro
Rezerwowi: Radu, Cordaz, Ranocchia, D’Ambrosio, Kolarov, Dumfries, Dimarco, Gagliardini, Vecino, Sensi, Sanchez
Trener: Simone Inzaghi
Juventus (4-4-2): Szczęsny; Danilo, Bonucci, Chiellini, Alex Sandro; Cuadrado, McKennie, Locatelli, Bernardeschi; Kulusevski, Morata
Rezerwowi: Perin, Pinsoglio, De Ligt, Rugani, De Sciglio, Pellegrini, Arthur, Ramsey, Bentancur, Chiesa, Dybala, Kaio Jorge
Trener: Massimiliano Allegri
Sędzia główny: Maurizio Mariani
Komentarze (91)
co mnie nie zmienia k*rwa faktu że wczorajsza gra wołała o pomstę do nieba
Dla mnie dziwniejszy karny był z tamtego roku jak piłka leciała 10 metrów nad bramką poza linie a sedzia gwizda faul na zawodniku jufe ale
Co do meczu. Gramy asekuracyjnie, na minimum, mimo sytuacji na podwyższenie to nie korzystamy z tego. Wszystkie zmiany defensywne z nastawieniem na obronę Częstochowy ( bo kto mi powie że Gagliardini cos w nosi w rozegraniu to wyśmieję )
Ten cały Dumfris to jest zesrany że aż przez monitor czuć. Chłop wchodzi i bije każdą piłkę bez zastanowienia, aby do przodu. DLa mnie ten chłop to porażka. To już jak tak bardzo chciał to mógł wpuścić Dambrosio, to by przynajmniej powalczył z tyłu.
Ogólnie mówiąc Trener ze swoim podejściem nam zawalił mecz. Bez jaj i charakteru jakbyśmy grali z jakimś Torino czy Spezią.
I przy dużej presji, nie myśli, wali podobnie, na siłę, na zasadzie co będzie, przykład wystarczyło delikatnie przelobowac Piatova, a LM huknal nad poprzeczka i kolejny remis z Szachtarem
Zobaczymy co zagra w kolejnych teoretycznie, łatwiejszych meczach
Najsłabszym zawodnikiem w naszej drużynie był Lautaro natomiast reszta zawodników z podstawy zagrała na wysokim poziomie.
Tu się rozpedziles
Dość. Nie chcę go tu widziec nawet w meczu Salernitana u siebie przy stanie 5 do 0 dla nas w 89 minucie.
.Niech spierda*a byle dalej stad.
Inzaghi jak mogles dac taka buraczaną zmianę w takim meczu.Przeciez to kmiot do potegi n.
1. Po raz kolejny mając mecz pod kontrolą nie potrafimy go zamknąć.
2. Ivan Perisić pomimo wielu licznych spekulacji wciąż potrafi grać na niezłym poziomie.
3. Dumfriesowi daleko do Hakimiego.
4. Zmiany Inzaghiego znów nie dały żadnego pozytywnego impulsu drużynie.
5. Liczne straty piłki i niedokładność raziły po oczach.
6. Trójka Skriniar-De Vrij- Bastoni to abstolutnie obecnie światowy TOP.
1 mecz z Lazio 1:1, prowadzilismy 1:0
2 mecz z Milanem przegrana 1:2 ale nie prowadzilismy.
3 Atalanta 1:1 prowadzilismy 1:0
4 Roma 2:2 prowadzilismy 2:1 i w 86 strata gola po zlych zmianach.
5 Juventus 3:2 prowadzilismy do przerwy 1:0.
6 Juventus 1:2 prowadzilismy po bramce Martineza w coppa italia.
7 LM z BM prowadzilismy i 2:2 sie skonczylo
Sezon 19/20 tu to bylo grubo:
Borussia w LM 2:0 do przerwy i 3:2 w czpake.
Barcelona 1:0 do przerwy i 1:2 w czapke.
Finał ligi europy tez prowadzilismy z Sevilla i w czapke, taka wisienka na torcie.