
Rywalem Interu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów będzie drużyna Bayernu Monachium. O tym starciu oraz o nadchodzących spotkaniach na krajowym podwórku Beppe Bergomi opowiedział w rozmowie z La Gazzetta dello Sport.
Jakim wyzwaniem będzie dla Interu starcie z Bayernem?
- Nie ma co się oszukiwać – Inter nie jest faworytem w tym starciu. Kompany ma zawodników świetnych w pojedynkach jeden na jeden, którzy mogą sprawić Nerazzurrim sporo problemów. Feyenoord próbował zrobić to samo, wykorzystując szybkich piłkarzy – w pierwszym meczu Osman, a we wtorek Sliti. Inter to drużyna silna fizycznie, ale w otwartej grze, przeciwko takim zawodnikom, często cierpi. A Bayern ma ich wielu: Musiala, Sane, Coman. Kluczową kwestią może być różnica w podejściu do ligi. Bayern ma osiem punktów przewagi nad Leverkusen i w dwóch meczach przed starciem z Interem prawdopodobnie wystawi rezerwowych. Nerazzurri nie mogą sobie na to pozwolić, będą musieli myśleć także o Serie A. W każdym razie oczekuję wiele od napastników – Lautaro i Thurama. Żeby sforsować tak twardą i fizyczną defensywę jak ta Bayernu, trzeba goli, a Inter ma ich w arsenale sporo. Warto też zwrócić uwagę na Mkhitaryana i Calhanoglu. Bronią Inzaghiego zawsze była gra – trzeba mieć odwagę i ambicję, by rozgrywać piłkę nawet pod presją Bayernu, na ich stadionie. To klucz do zwycięstwa – uwolnić się spod pressingu i kontrolować grę. W Bayernie są Musiala i przede wszystkim Kane, który ma już na koncie 32 bramki, a mamy dopiero marzec.
Jak zarządzać siłami zespołu?
- Kwiecień będzie kluczowy dla wszystkich. Inter czekają dwa mecze Ligi Mistrzów z Bayernem, półfinał Pucharu Włoch z Milanem i cztery spotkania w Serie A. W zeszłym sezonie, mimo odpadnięcia w 1/8 finału Ligi Mistrzów, mieli 15 punktów przewagi nad drugim zespołem, a w sezonie z finałem w Stambule, Napoli już na tym etapie miało komfortową przewagę. Teraz sytuacja jest zupełnie inna. Inzaghi będzie musiał rotować składem i wystawiać możliwie najmocniejszą jedenastkę. To będzie wielka batalia, w którą zaangażowane będą wszystkie drużyny. Kwiecień z pewnością będzie miesiącem prawdy.
Czy potrójna korona jest możliwa?
- Tak, ale trzeba wziąć pod uwagę różne czynniki. W 2010 roku w lidze nie było takiej konkurencji jak dziś. Spójrzmy na Atalantę, Napoli, Juventus – wszystkie te drużyny są w czołówce i wygląda na to, że tam zostaną. Inter wciąż jest najsilniejszą ekipą Serie A, tak jak miało to miejsce w 2010 roku. Natomiast w Lidze Mistrzów naturalnie będzie nieco trudniej, ale Inzaghi ma wszystko, by walczyć o każde trofeum.
Komentarze (0)