
Fabrizio Biasin na łamach Libero przybliżył dzisiaj temat przedłużenia kontraktu Lautaro Martineza.
Oto co miał do przekazania dziennikarz, który ma zazwyczaj bardzo dobre informacje o świecie Interu:
Pomiędzy pięknymi wypowiedziami ("nie będzie problemu z odnowieniem, kocham Mediolan") prawda jest taka, że obie strony są aktualnie w bardzo śmierdzącej i skomplikowanej sytuacji. Mamy impas w negocjacjach. Niektórzy mówią, że to związane z przejęciem Interu przez Oaktree (które tak przy okazji wczoraj miało spotkanie z Inzaghim i które spotka się ponownie z Inzaghim za tydzień, już po wyborze nowego zarządu, w celu przedłużenia kontraktu z trenerem).
Jak to zwykle bywa, jest problem pomiędzy ofertą, a wymaganiami, które są obecnie niemożliwe do zaoferowania. Klub zaoferował zawodnikowi ofertę zbliżoną do 10 mln euro netto na sezon, dobry Camano (agent) pozostał przy książęcych wymaganiach, czyli trzyletnim kontrakcie, który zagwarantowałby zawodnikowi 36 mln euro netto. Nawet nieprzyzwyczajony do ziemskiej matematyki Plutończyk jest w stanie zrozumieć, że luka wydaje się obecnie ogromna.
Takie przeciąganie liny zdenerwowało zarząd, który próbuje zrozumieć w jakiej sytuacji się znajdujemy. Wyjaśniamy więc: Czy Lautaro naprawdę żąda 12 mln euro rocznie? Jeśli tak, to jest łatwo odgadnąć więc, że nie chce przedłużać swojego kontraktu (bo Inter nie jest w stanie tyle zaoferować). Czy Lautaro ma klub, który jest skłonny mu tyle zapłacić? Możliwe, choć ciężko wyobrazić sobie, który to klub. Czy Lautaro chce spotkać się z klubem? Tak by było najlepiej: by zawodnik zakomunikował swoją wolę szybko, by uniknąć nieprzyjemnego rozstania.
Komentarze (12)
Może trzeba wyciągać wnioski i dać ją Correi albo Arnautovicowi