
Były dyrektor sportowy Interu, Marco Branca, nadal uważa sprzedaż Zlatana Ibrahimovicia do Barcelony w 2009 roku za jeden ze swoich najlepszych sukcesów.
Były dyrektor Nerazzurrich opowiedział o tym wydarzeniu Il Foglio Sportivo, analizując również jego konsekwencje. Ibrahimović przeniósł się do Barcelony z Interu latem 2009 roku. W tamtym czasie był to absolutnie hitowy transfer.
Szwed był wówczas jednym z najbardziej rozchwytywanych napastników w całej Europie. A drużyna, do której dołączył, była prawdopodobnie najlepszą w historii klubowych rozgrywek. Blaugrana właśnie zdemolowała Manchester United w finale Ligi Mistrzów, wygrywając europejskie trofeum.
W związku z tym przybycie Ibrahimovicia wydawało się tylko jeszcze bardziej wzmocnić i tak już dominującą drużynę. Z drugiej strony, utrata Szweda wydawała się poważnym ciosem dla Interu.
Wbrew oczekiwaniom, Nerazzurri osiągnęli jednak więcej i lepiej już bez Ibrahimovicia. Kluczowym powodem było to, że Barcelona wysłała w ramach transakcji gracza, który okazał się odpowiednim zawodnikiem dla Interu. Mianowicie, kameruński napastnik Samuel Eto'o, który odegrał kluczową rolę dla Nerazzurrich w następnym sezonie.
Jak zauważa Branca, sprzedaż Ibrahimovicia za ogromną sumę pieniędzy pozwoliła Nerazzurrim na podpisanie wielu ambitnych kontraktów.
- Ta transakcja pozwoliła nam podpisać Milito, Lucio, Pandeva i Mottę. Nie tylko Eto’o.
Branca został również zapytany o Finansowe Fair Play, które zostało wprowadzone po jego odejściu z Interu.
- Gdyby wprowadzili je w tamtym sezonie, nie wiem, czy bylibyśmy w stanie pozostać w zgodzie z zasadami. Z pewnością weszliśmy w to po kilku latach z trofeami i dużymi zwycięstwami. Podpisałem kontrakty z kilkoma zawodnikami poniżej ich prawdziwej wartości i zwiększyłem ją w ciągu 4-5 lat.
Komentarze (6)