Trzecia kolejna wygrana Interu w Serie A stała się faktem. Po bramkach Bissecka i Lautaro Martineza Nerazzurri wywieźli komplet punktów z trudnego terenu w Genui. Po meczu głos zabrał Cristian Chivu:
- Zacznę od samego występu, zanim przejdziemy do tabeli. Genoa zawsze jest trudnym rywalem na własnym stadionie, zwłaszcza dla Interu, który nie wygrał tu od pięciu lat, a także biorąc pod uwagę ich formę od momentu, gdy De Rossi objął zespół. Wiedzieliśmy, że musimy dać z siebie wszystko - i mieliśmy rację.
- W drugiej połowie straciliśmy gola, który mógł bardzo skomplikować nam sytuację, zwłaszcza że rywale przestali już pressować, ale natychmiast zabraliśmy się do pracy i zdobyliśmy to, co najważniejsze: trzy punkty.
- Zawodnicy od razu dobrze weszli w mecz i bardzo dobrze poradzili sobie z presją. Genoa grała długimi piłkami, dlatego przeszliśmy na ustawienie z czwórką obrońców, a następnie zastąpiłem Zielińskiego Akanjim oraz ustawiłem Barellę z tyłu, by lepiej bronić się przed ich wysokimi piłkami, które mogły stanowić zagrożenie.
- Zmiennicy pokazali prawdziwą dojrzałość, charakter i umiejętności. Ustawiliśmy też Lautaro i Esposito bardziej pionowo, ponieważ ich rozgrywający mocno naciskał na Zielińskiego. To zadziałało bardzo dobrze: Lautaro często otrzymywał piłki, obstawiał pole karne i zdobył nawet bramkę. Przy swojej skuteczności pod bramką mógłby grać nawet jako drugi napastnik, podczas gdy Pio był punktem odniesienia w ataku. Być może mogliśmy lepiej wykorzystać jego wejścia za linię obrony, ale doceniamy wszystko to, co obaj dają drużynie - zawsze z ogromnym poświęceniem dla zespołu. Gra lewą stroną była mniej płynna, ponieważ rywale kryli Bastoniego bardzo blisko napastnikiem, dlatego musieliśmy częściej budować akcje prawą stroną.
- Bisseck dał nam dodatkową opcję, podobnie jak Luis Henrique, który dysponuje dużymi umiejętnościami i potrafi atakować głębiej. Zamieniłem miejscami Bissecka i Akanjiego ze względu na żółtą kartkę, zostawiając Manuela po prawej stronie, by unikać pojedynków jeden na jeden z ich napastnikami.
- Bonny miał wejść na boisko, ale przy wyniku 2:0 zmieniłem decyzję i wprowadziłem Marcusa, by wzmocnić strukturę zespołu. Jego fizyczność dała nam dodatkowy impuls. Zareagowaliśmy we właściwy sposób, co pozwoliło nam pokonać rywala.
- Czy Inter jest najsilniejszą drużyną? Pięć miesięcy temu mówiono, że skończymy na ósmym lub dziesiątym miejscu, bo zespół był rzekomo „skończony”. Teraz opinie się zmieniły. Potrzebna jest jednak konsekwencja - doskonale wiemy, nad czym pracujemy i w jakim kierunku zmierzamy, a także że cały czas rywalizujemy na najwyższym poziomie.
Komentarze (1)