
Rotacja jest właściwa, podstawowi zawodnicy grają mniej minut, a Simone Inzaghi wcielił tryb "Anty-Napoli". Tak o Interze pisze La Gazzetta dello Sport. Antonio Conte mimo braku europejskich pucharów dał już szansę gry od pierwszej minuty 22 zawodników. Drugi w tej klasyfikacji jest właśnie Inter z 20 zawodnikami i wydaje się, że ten kto zachowa więcej sił na dalszą część sezonu, ten więcej ugra.
Zacznijmy od końca. Od przyszłości: w Rzymie, po przerwie, Buchanan będzie wśród zawodników powołanych po raz pierwszy w tym sezonie. I wkrótce on również dostanie minuty. Bo tak właśnie działa tegoroczny Inter. Tak zdecydował Simone Inzaghi, a wyniki udowadniają, że ma rację, a wieczór przeciwko Crvenej Zvezdzie jest tego dowodem. To jedyny możliwy sposób, tak uważa trener. Można to nazwać metodą anty-Napoli: aby odpowiedzieć na rytmy zespołu takiego jak Conte, który ma tylko jeden mecz w tygodniu do zarządzania, konieczne jest dozowanie energii psychofizycznej poprzez zmianę dostępnych piłkarzy w niemal naukowy sposób. Wszystko to, oczywiście, bez kontuzji.
Zmianę kursu w stosunku do Interu z poprzedniego sezonu potwierdzają liczby. Inzaghi obiecał to i wciela w życie. Biorąc pod uwagę pierwsze osiem meczów sezonu 2024-25 (sześć w lidze i dwa w Lidze Mistrzów) z tymi z sezonu 2023-24, jasne jest, jak Inzaghi zarządza minutami niektórych nietykalnych z drużyny, która zdobyła drugą gwiazdkę. W szczególności Lautaro, Barella, Mkhitaryan, Calhanoglu, Dimarco i Bastoni: wszyscy grali mniej niż rok temu, wszyscy opuścili co najmniej jeden mecz z przyczyn technicznych.
Wybór należy odczytywać w perspektywie: Inzaghi jest przekonany, że z fizycznego punktu widzenia rotacja może przynieść efekty wiosną, gdy Liga Mistrzów i Serie A w decydującą fazę. Kierunek obrany przez Inzaghiego jest możliwy także dzięki temu, że do składu dołączyli tacy zawodnicy jak Zieliński i Taremi: w tym sensie skok do przodu w porównaniu z sytuacją sprzed roku jest bardziej niż widoczny. Ale nie tylko aspekt fizyczny wyjaśnia rozumowanie Inzaghiego. Istnieje cienka nić, która spaja szatnię złożoną z tak wielu mistrzów, jak ta w Interze. I jest to poczucie, że wszyscy gracze mogą znaleźć przestrzeń, bez wykluczenia. W ten sposób można uniknąć niezadowolenia. W ten sposób gwarantuje się rozwój ludzi takich jak Bisseck czy Asllani. Wybór pary Taremi-Arnautovic przeciwko Crvenej Zvezdzie to tylko najnowszy przykład. I znowu: Lautaro nie zagrał od pierwszej minuty w żadnym z europejskich meczów. Inter dojrzał i pokazuje, że jest w stanie dać z siebie wszystko. Oczywiście z różną siłą: o kluczowej roli Calhanoglu już pisano, o tym, jak bardzo Inter zmienia rytm z nim na boisku, to już historia.
Droga wytyczona - zarządzanie Inzaghiego jest totalne i odbywa się również w tych samych meczach, nie tylko z początkowymi wyborami, ale także ze zmianami. I to jest najbardziej delikatny fragment, w którym trener będzie musiał popełnić jak najmniej błędów. Inter ewoluował w porównaniu do sytuacji sprzed roku. Rozwinął się, ponieważ w zasadzie cały skład podniósł poziom, w tym ci, którzy byli już w Appiano. Droga jest wytyczona, nie ma odwrotu.
Między składem przeciwko Crvenej Zvezdzie a tym, który zagrał w sobotę przeciwko Torino, było 7 zmian od pierwszej minuty. Duet ThuLa powrócił, ale nie z wielką ulgą dla kibiców ponieważ bez nich we wtorek Arnautovic strzelił gola, a Taremi do bramki dołożył dwie asysty. Gest kapitana drużyny Lautaro Martineza był kolejnym znakiem, że szatnia zmierza w tym samym kierunku. Z nich wszystkich to chyba największa zasługa Inzaghiego. Inter czuje się przygotowany do tego, by bez obaw poradzić sobie z podwójnym zobowiązaniem. Inzaghi podjął wyzwanie: demokracja wygrywa, grasz mniej, ale grasz wszystko. Mimo to drużyna zachowuje styl, nawet jeśli zmieniają się zawodnicy: nie najgorzej jak na punkt wyjścia.
Komentarze (13)
Barella-Fratessi ok
Calha-Aslani przepaść jakościowa.
Do tego cała obrona bez formy.
Mimo ze zaliczamy ewidentny falstart w lidze w imię rotacji ,straty z tego tytulu z racji nieporadnosci rywali mamy doslownie minimalne i warto bylo, patrzac z perspektywy czasu ,oszczedzac najmocniejsze ogniwa. To zaprocentuje pozniej
Nie chce mi się rozpisywać. Jednak rotacja Szymona jest legendarna, ale raczej w negatywnym znaczeniu
Crvena to żaden przeciwnik był także to takie pierdu pierdu.
Inzaghi nie ma prawego wahadła na dzień dzisiejszy. Powinnien ogarnąć Kanadyjczyka docelowo przynajmniej na wejścia z ławki na tę pozycję.