
Simone Inzaghi przez wiele lat piłkarskiej kariery żył w cieniu swojego starszego brata, Superpippo. O ile w roli aktywnego zawodnika to Filippo święcił częstsze sukcesy i cieszył się większą renomą, tak jako trener to młodszy z braci Inzaghich ma więcej powodów do zadowolenia. We Włoszech zaczęto mówić o nim Re di Coppe, czyli Król Pucharów.
Tradycja rozpoczęta w Lazio
Trener pochodzący z Piacenzy swoje pucharowe portfolio zaczął budować już jako sternik drużyny Primavery Lazio, z którą to zdobywał Puchar Włoch U19 w sezonach 2013/14 oraz 2014/15. W 2015 roku zdobył także Puchar Supercoppa z drużyną młodzieżową, a po zwolnieniu ówczesnego trenera drużyny seniorskiej, Stefano Piolego, w kwietniu objął tymczasowo opiekę nad tym zespołem. W kolejnym sezonie Lazio miało być prowadzone przez Marcelo Bielsę, jednak przygoda Argentyńczyka ze stołecznym klubem zakończyła się po tygodniu, dzięki czemu Simone Inzaghi ponownie wcielił się w rolę szkoleniowca pierwszej drużyny. Już w pierwszym sezonie awansował do finału Pucharu Włoch, eliminując w ćwierćfinale swojego obecnego pracodawcę. W ostatnim meczu tych rozgrywek Lazio uległo jednak Juventusowi 0:2, po bramkach Daniego Alvesa i Leonardo Bonucciego. Inzaghi pokazał jednak, że potrafi bardzo szybko wyciągać wnioski i w kolejnym sezonie, w sierpniowym starciu z drużyną Starej Damy w Superpucharze Włoch, zdobył pierwszy puchar w karierze trenera drużyny seniorskiej. Pamiętny dreszczowiec skończył się wynikiem 3:2 dla Lazio, choć do 84. minuty Biancoccelesti prowadzili 2:0. Kolejne sukcesy w rozgrywkach pucharowych to Puchar Włoch w sezonie 2018/19 oraz Superpuchar Włoch w sezonie 2019/20, kiedy to Inzaghi ponownie znalazł sposób na Juventus kończąc starcie wynikiem 3:1.
Bilans Inzahgiego w Lazio to dwa Superpuchary Włoch oraz jeden Puchar Włoch.
Kolejne puchary w gablocie Interu
Przenosiny młodszego z braci Inzaghich do Nerazzurrich odbywały się w błyskawiczny, ale i zaskakujący sposób. Najpierw z prowadzenia drużyny z Mediolanu zrezygnował ówczesny trener, Antonio Conte, a Simone był bliski podpisania nowego kontraktu z Lazio. Według różnych doniesień, miał już umowę gotową do parafowania, jednak w ostatniej chwili kontakty z trenerem rozpoczął Beppe Marotta i obie strony znalazły porozumienie w ekspresowym tempie, podpisując 3. czerwca 2021 roku dwuletnią umowę.
Już w pierwszym sezonie i przy pierwszej nadarzającej się okazji, Simone Inzaghi wzbogacił Inter o kolejne dwa puchary, oba wygrane przeciwko Juventosowi, choć w obu przypadkach potrzebne były dogrywki.
Rozegrany w styczniu 2022 roku finał Superpucharu Włoch jest jednym z najsłodszych wspomnień każdego fana Nerazzurrich. Końcowy triumf nad odwiecznymi rywalami, w dodatku wyrwany po bramce w ostatniej minucie dogrywki, sprawił, że kibice przeżywali prawdziwą eksplozję euforii. Była to też kontynuacja wspaniałej pucharowej passy Simone Inzaghiego.
Szkoleniowiec z Piacenzy nie zamierzał na tym poprzestawać. W maju stoczył kolejny finałowy pojedynek z Juventusem, choć tamten mecz przebiegał nieco inaczej. Szybko zdobyta bramka przez Nicolo Barellę była oznaką odpowiedniej koncentracji i motywacji całego zespołu, jednak jednocześnie uśpiła dalsze poczynania czarno-niebieskich. Inaczej wyglądał początek drugiej połowy, kiedy to piłkarze Starej Damy rozpoczęli od morderczego, podwójnego uderzenia. Ciosy wymierzali odpowiednio Alex Sandro oraz Dusan Vlahovic, a kolejne minuty spotkania przebiegały na nieudanych próbach ataku bramki strzeżonej w tamtym meczu przez Mattię Perina. Dopiero w 80. minucie, po faulu na Lautaro Martinezie w polu karnym, Hakan Calhanoglu strzałem w karnego wyrównał stan spotkania i doprowadził do dogrywki. W tej bohaterem był Ivan Perisic, który w 99. i 102. minucie meczu wpisał się na listę strzelców i przypieczętował wynik spotkania na 4:2.
Tamten sezon zakończył się jednak sporym niedosytem, przez wypuszczone w ostatnich kolejkach scudetto, które trafiło w ręce rywali zza miedzy - Milanu. W europejskich pucharach przygoda Interu zakończyła się zaraz po fazie grupowej, kiedy to drużyna Inzaghiego przegrała z Liverpoolem 1:2 w dwumeczu. Warto natomiast zaznaczyć, że to właśnie Inter przerwał niesłychaną passę The Reds bez porażki na swoim stadionie.
Kolejny sezon drużyny z Lombardii pod wodzą Inzaghiego jest już jednak słodko-gorzki. Większość kibiców jest rozczarowana postawą zespołu w Serie A, w której finalnie zanotował 12 porażek, czyli tyle samo co Fiorentina czy Bologna i raptem 2 mniej niż zajmująca 15. miejsce Salernitana. Na osłodę dla kibiców i obronę przed zarządem, brat Superpippo poprowadził klub do zdobycia kolejnych dwóch pucharów.
Rozegrany tradycyjnie w styczniu finał Superpucharu Włoch zakończył się pewnym derbowym zwycięstwem - Milan musiał uznać wyższość swoich lokalnych rywali, schodząc z boiska przy stanie 0:3. Wygrana ta była o tyle słodsza dla kibiców Nerazzurrich, że wciąż pamiętano piłkarzom Rossonerrich ich zachowanie podczas parady po zdobyciu scudetto. Triumf na stadionie King Fahd International w Arabii Saudyjskiej był jednocześnie siódmym tytułem Superpucharu Włoch zdobytym przez Inter, a całe spotkanie przebiegało pod dyktando zespołu z Lombardii. Bramki decydujące o zwycięstwie zdobywali Federico Dimarco, Edin Dzeko oraz Lautaro Martinez.
Całkiem niedawno, bo raptem nieco ponad 2 tygodnie temu, na Stadio Olimpico w Rzymie, Nerazzurri świętowali kolejne trofeum, tym razem zdobyte przeciwko Fiorentinie, ale pokonując wcześniej w półfinale Pucharu Włoch rywali z Juventusu. Mecz przeciwko drużynie prowadzonej przez Vicenzo Italiano rozpoczął się fatalnie, bo od bramki straconej już w 3. minucie spotkania, po błędzie obrony, który wykorzystał Nicolas Gonzalez. Inter udowodnił jednak, że jest w doskonałej formie, a drużynę do zwycięstwa poniosły dwie bramki strzelone przez Lautaro Martineza.
Tym samym, Simone Inzaghi kolejny raz udowodnił, że potrafi odpowiednio przygotować i zmotywować swój zespół na finałowe starcia. Mecz z Fiorentiną był 7. finałem z rzędu, w którym zwycięża prowadzona przez niego drużyna. Już jutro, o godzinie 21:00, wszystkie oczy kibiców Interu będą zwrócone na boisko w Stambule, a każde czarno-niebieskie serce będzie wierzyć w kolejny, 8. z rzędu wygrany finał Simone Inzahgiego, który staje przed niewątpliwie najważniejszym meczem swojej piłkarskiej i trenerskiej kariery.
FROM MILANO TO THE STARS!
Komentarze (14)