
Kiedy w styczniu tego roku Inter sprowadzał w swoje szeregi Robina Gosensa liczono na to, że ten po odejściu Ivana Perisicia skutecznie go zastąpi na lewym wahadle. Niestety Niemiec zawiódł nadzieje Interistów, a przede wszystkim trenera i działaczy. Jeśli nic się nie zmieni do końca roku, to zawodnik w zimowym mercato zostanie umieszczony na liście transferowej.
28-latek przychodził do Mediolanu z kontuzją, ale nikt się tym nie przejmował, ponieważ każdy z działaczy wiedział, że do klubu trafia klasowy zawodnik. Taką opinię można o nim przedstawić przypominając jego ostatnie sezony w Atalancie Bergamo. W klubie liczono się z tym, że powrót do formy może mu zająć chwilę, a lewy wahadłowy pełnię swoich umiejętności pokaże w nowym, czyli obecnym sezonie.
Niestety forma niemieckiego piłkarza była słaba już w okresie przygotowawczym. Nie przeszkadzało to działaczom Leverkusen, aby spróbować go kupić. Ostatecznie zawodnik został w Mediolanie, gdzie chciał walczyć o pierwszy skład, a później powołanie do kadry Niemiec na mundial. Wszystkie te plany wybił mu z głowy Federico Dimarco, który gra na jego pozycji i jest niewątpliwie objawieniem na tym etapie sezonu. Notowania Gosensa są tak słabe, że klub powoli zaczyna rozglądać się jego następcą. Pedraza i Mazzocchi to zawodnicy, których obserwują klubowi scouci. W Interze mało kto liczy już na to, że karta się odmieni i 28-latek zacznie grać na oczekiwanym poziomie.
Komentarze (12)
brawo Ty!