
Javier Zanetti jutro będzie świętował swoje 50 urodziny. Argentyńska legenda Interu udzieliła z tej okazji obszernego wywiadu dla La Gazzetta dello Sport, w którym mówiła o swojej roli w klubie, zdradzie Lukaku oraz Luataro jako kapitanie klubu.
Pupi - 50 lat minęło, czas na podsumowanie.
- Z tych 50 lat 28 spędziłem we Włoszech, w Interze. To jest przywilej. Jestem ojcem i szczęśliwym profesjonalistą, także dzięki wdzięczności ludzi. I nie mówię tutaj tylko o kibicach Interu, ale także o tych przeciwnych.
Jaki etap życia teraz rozpoczynasz?
- Etap, w którym nadal pracuję w drużynie i dla drużyny, jak zawsze. Ktokolwiek myśli "co robi Zanetti?" wie, że jestem za kulisami. Staram się być przydatny, aby wszystko działało. Jestem zasobem korporacyjnym, trenerskim, sportowym - wszyscy wiedzą, że jestem tam, gdzie jestem potrzebny. Również w projektach społecznych w mojej roli w UEFA i FIFA zawsze myśląc o rozwoju klubu. I staram się doskonalić, aby kontynuować karierę. Trzeba być ciągle przygotowanym, uczyć się. W pewnym sensie trzeba trenować i ponosić trudn.
Skąd bierze się przyjemność, którą zawsze czerpałeś z ciężkiej pracy?
- Teraz nie mówię tylko o utrzymaniu formy. Zapisałem się na kurs "Zarządzanie i przedsiębiorczość" w Bocconi, w marcu lub kwietniu go ukończę, aby mieć 360-stopniową wizję piłki nożnej. Zmęczenie i poświęcenie nie są fanaberią, aby dobrze wyglądać, ale potrzebą dobrego samopoczucia.
Zacznijmy od: czego brakowało w Stambule, a co było w Madrycie?
- Spodziewałem się takiego finału - rozegranego na równych warunkach i z odwagą. Wykorzystane szanse i trochę szczęścia - tego zabrało, ale jesteśmy z siebie dumni.
Czy widzisz w Inzaghim coś z mistrzów, których miałeś tutaj?
- Jego główną cechą jest spokój i pogoda ducha w trudnych momentach. Siła, by nie wątpić w pracę, by nalegać. Taki spokój miał Gigi Simoni.
Czy powiedziałeś kilka słów nowemu argentyńskiemu kapitanowi?
- Podjął właściwe kroki ze słuszną pokorą, cieszę się z postępów Lautaro. Musi potwierdzić swoje przywództwo z jeszcze większą odpowiedzialnością, ale ma poczucie przynależności i wie, jak dawać przykład. To właśnie robi kapitan, niech fakty przemawiają przed jego kolegami z drużyny.
Jeśli Zanetti jest symbolem uczciwości to Lukaku staje się dla kibiców przeciwieństwem tego słowa
- Za to, co zrobił dla niego Inter oczekiwaliśmy innego zachowania. Jako profesjonalista i jako człowiek. Ma prawo odejść gdzie chce, będzie nam go brakowało, wystarczy, że powiedziałby o tym w odpowiednim czasie. Nikt jednak nie jest większy od klubu, a budując zespół zawsze trzeba brać pod uwagę, kogo umieszcza się w szatni.
Cofając się w przeszłość - jakie obrazy opowiadają historię Twojego życia?
- Pierwsze to moja prezentacja w 1995 roku wraz z Rambertem, od którego oczekiwano znacznie więcej. Przybyłem z innego świata mając przed sobą takich gigantów jak Mazzola, Corso, Suarez, Facchetti. Potem łzy, jak w półfinale w 2003 roku. Jeśli potrafisz się podnieść z takich momentów to będziesz to robił tysiące razy, aż do zwycięstwa. Nagrodą za to był Madryt i Liga Mistrzów w moich rękach. Kolejne wspomnienie to pożegnalny mecz z Lazio w 2014 roku, pełne San Siro. Trójka moich dzieci i moja rodzina, która dopełnia ten obraz.
Kto był najsilniejszym graczem?
- Messi i Ronaldo Il Fenomeno są w innej kategorii, więc mówię Zidane. Był wyjątkowy, dobrze krył piłkę, był inteligentny, miał klasę i świetną budowę ciała.
Kto jest najbardziej niedoceniany lub najbardziej niezrozumiany?
- Recoba nie pokazał całej swojej wielkości. Pirlo był świetny gdzie indziej, ale tylko dlatego, że nie znalazł się w Interze we właściwym czasie.
Kto jest najbardziej sympatyczny?
- Maicon to niesamowity żartowniś. Dobrze wspominam też Taribo Westa, który brał ślub w Nigerii, a po ślubie musiał spędzić trochę czasu w domu...
Czy kiedykolwiek przyszło Ci do głowy, że gdyby Twój Inter był mniej "pazza" Ty też cieszyłbyś się bardziej?
- To nie byłby Inter, tak romantyczny i wyjątkowy. Nigdy nie uważałem cechy "szalony" za negatywną, wręcz przeciwnie. To ona czyni nas innymi, zdolnymi do wszystkiego. W tym szaleństwie nie ma granic. Ci, którzy tu przychodzą zawsze z radością wracają myślami do Interu, może chcą wrócić. Nasza tożsamość pozostaje bez zmian - walczę o to każdego dnia.
Na czym dokładnie polega ta tożsamość?
- Poczucie rodziny, którym oddychałem tutaj od pierwszych dni. Rodzina, która jest odporna na trudności, która podnosi się razem.
A jaka jest tożsamość Twojej rodziny? Bardziej argentyńska czy włoska?
- Moje dzieci były ubrane na niebiesko po meczu Włochy - Szwecja w 2017 roku, płakały po przegranych Mistrzostwach Świata. Z drugiej strony w Doha wszystkie były albiceleste, wspólnie płakaliśmy z radości. Ta podwójna tożsamość jest piękna.
Czy nie pomyślałeś wtedy "szkoda, że nie mogłem tego osiągnąć w moich czasach"?
- Nie zazdroszczę i nie żałuję. Zaliczyłem 145 występów w drużynie narodowej, to rekord i dałem z siebie wszystko. Byliśmy jednością, zdałem sobie z tego sprawę, kiedy przytuliłem Messiego.
Pupi, gdzie widzisz się jako starego człowieka?
- Widzę siebie aktywnego, zawsze gotowego dać z siebie wszystko dla Interu. Ponieważ dla mnie Inter to życie. Nawet jeśli nie będę odgrywał żadnej roli lub będę z dala od klubu to te barwy są wpisane we mnie do szpiku kości.
Komentarze (8)
"Ponieważ dla mnie Inter to życie"
to jest piękne.
Pozdr.
Zanetti nie jest jednym z nas, on jest czyms wiecej, zywa legenda klubu, on jest przesiakniety klubem, od 28 lat w klubie.
ja kibicuje od 2002 ale przy mam swoje zycie a Zanettiego zycie to Inter dlatego nie odwazylbym sie nazywac go ‘jednym z nas’ .