
Nicola Zalewski w błyskawicznym tempie zaadaptował się w Interze, a jego debiut w derbach Mediolanu natychmiast odbił się szerokim echem.
Najtrudniej jest przyzwyczaić się do zwyczajności. Wszystko inne przychodzi łatwiej Nicoli Zalewskiemu, który w ciągu zaledwie dwóch miesięcy przeżył więcej emocji, niż niejeden zawodnik przez cały sezon. Trigoria, dom, samolot do Mediolanu, przyjazd do Appiano, Lautaro pełniący rolę przewodnika i oprowadzający go po centrum sportowym, spotkania z menadżerami i Inzaghim, rozmowy z Zielińskim, odprawa taktyczna, San Siro, ławka, debiut, asysta. Wszystko naraz. I ten uśmiech – pełen radości i ekscytacji – mówił jedno: "Od teraz cele Interu są także moimi celami” – tak rozpoczyna swój artykuł La Gazzetta dello Sport, opisując debiut Polaka w barwach Nerazzurrich.
Zalewski jest dla Inzaghiego tym, kim Buchanan nigdy nie był – prawdziwą ofensywną alternatywą na skrzydle, czymś więcej niż konserwatywne opcje, jak Darmian czy Carlos Augusto. Od zawsze był graczem o ofensywnym usposobieniu – patrzy do przodu, a nie do tyłu. To idealny profil dla Inzaghiego, który wysoko ustawia swoich wahadłowych – Dumfriesa i Dimarco – niemal na równi z Thuramem i Lautaro. Dlatego debiut w derbach nie będzie jedynie epizodem. Nie zdziwiłbym się, gdyby wkrótce – choć nie w czwartkowym meczu we Florencji, bo tam nie będzie dostępny – ‘Polak z Tivoli’ wybiegł na boisko w pierwszym składzie. Może zagrać po obu stronach, co czyni go niezwykle wartościowym w kontekście zawieszenia Dumfriesa na poniedziałkowy mecz z Fiorentiną – zauważa Gazzetta.
Nowe otwarcie w Mediolanie
Po derbach Zalewski spędził noc w ośrodku w Appiano, ponieważ wciąż nie znalazł odpowiedniego hotelu. W trakcie negocjacji transferowych rozmawiał nie tylko z działaczami Interu, ale także z Piotrem Zielińskim i samym Simone Inzaghim.
- Piotrek bardzo mi pomógł w tym transferze. Mam nadzieję, że wspólnie będziemy się cieszyć z gry dla tego klubu – przyznał Polak, tłumacząc, dlaczego odrzucił zainteresowanie Marsylii oraz innych klubów, z którymi mógłby podpisać kontrakt za darmo.
- To bardzo ważny moment w mojej karierze. Inter to jedna z najsilniejszych drużyn na świecie – powiedział Zalewski w klubowej telewizji Interu po przejściu badań medycznych.
Teraz wszystko w jego rękach. Roma nie była już dla niego opcją ze względu na kwestie kontraktowe i atmosferę wokół klubu. W Mediolanie chce udowodnić swoją wartość i przekonać Inter do wykupu jego karty za 6,5 miliona euro po zakończeniu wypożyczenia, które kosztowało klub 600 tysięcy euro.
Komentarze (9)
mi się podoba , że klub naprawia swoje błędy , arnautovic correa robią wyjazd, josep może też zrobi , buchanan już zrobił jeszcze pół sezonu powinno wystarczyć żeby utwierdzić ich w przekonaniu że taremi również musi zrobić wyjazd
Laik tylko może sądzić inaczej, bo nie ma innej przesłanki, żeby Simone nie obserwując go wcześniej, nagle zdecydował się wpuścić zawodnika w tak ważnym meczu z marszu, bez przygotowania. Ten plan w głowie związany ze sprowadzeniem Zalewskiego i wizją jego miejsca w składzie Interu, musiał mieć zdecydowanie wcześniej. Owszem, pewnie w roli "luksusowego" zmiennika dla podstawowych wahadłowych, ale jednak, plan na niego był i jest.
Teraz wszystko w nogach i głowie Nicoli, miejmy nadzieję, że przekona wszystkich do siebie i swojej wielkiej wartości piłkarskiej, jaką niewątpliwie posiada.