
Hakan Calhanoglu, turecki dyrygent Interu, udzielił długiego wywiadu dla weekendowego wydania Corriere dello Sport. Rozmawiał, między innymi, o kulisach dołączenia do klubu, niedawnej ofercie Bayernu i aspiracjach w Champions League.
Ile znaczy dla Ciebie Inter?
- To co, przede wszystkim, mogę powiedzieć, to fakt że była to największa zmiana w moim życiu. Przeprowadzka do Interu, bezpośrednio z szeregów lokalnego rywala, to nic prostego. Zawsze ceniłem Inter, miałem sentyment do tego klubu jeszcze wiele lat przed tym transferem. Od pierwszego dnia, gdy założyłem czarno-niebieskie barwy, czułem że będzie to wyjątkowa wspólna przygoda. Dołączenie do Interu było kluczowym zwrotem w mojej karierze. Stałem się zupełnie innym piłkarzem.
Chodzi Ci po głowie zakończenie kariery właśnie tutaj?
- Jasne, że mam taką nadzieję. Kiedyś już o tym myślałem, to byłaby piękna historia. Zdaję sobie sprawę, że nie będę już młodszy. W piłce nigdy nie możesz być pewny tego co się stanie, więc zobaczymy co przyniesie przyszłość. Celem jest pozostanie tutaj tak długo, jak tylko będzie to możliwe.
Ostatniego lata, Bayern chciał Cię w swoich szeregach. Wahałeś się?
- Na głowie miałem wtedy turniej Euro 2024, w którym grałem wraz ze swoją reprezentacją. Agent zachował się jak należy i o wszystkim powiedział mi dopiero wtedy, gdy odpadliśmy z rozgrywek. Zadzwonił i poinformował mnie o otwierających się dla mnie opcjach. Szybko uciąłem tę rozmowę i poprosiłem, aby rozmawiał o tym wyłącznie z Interem. Jasno postawiłem sprawę: zrobię to, czego chce klub. To wyraz szacunku i wdzięczności dla osób, które tworzą dzisiejszy Inter. Otrzymałem tu ogromną pomoc i wsparcie. Kluczowy zawsze był Ausilio. Bez niego nie byłoby mnie tu, gdzie jestem. Ten człowiek już zawsze będzie dla mnie ważny: zarówno sportowo, jak i po ludzku. Nikt nie dał mi tyle pewności siebie, co on. Wytłumaczył mi kim mogę się stać i jak istotny mogę być w przyszłości dla Interu. Wszystko to co kiedyś mi obiecał, stało się później faktem. To też dzięki niemu, Inter już zawsze będzie mógł liczyć na moją lojalność.
Inter to również trener Inzaghi. Przesadzimy jeśli określimy go najważniejszym trenerem w Twojej karierze?
- Jest najważniejszy, nie ma w tym grama przesady. Jak nikt dostrzegł moją jakość i boiskową inteligencję. Jego intuicja pozwoliła mu na przesunięcie mnie z pozycji mezzali na registę. To był najważniejszy moment w mojej karierze. Pamiętam, gdy nasze drogi przecięły się jeszcze kilka lat wcześniej, gdy prowadził Lazio. Doceniałem jak dobrą drużynę potrafił wtedy stworzyć. Pamiętam też jego telefony do mnie, tuż przed tym, gdy razem trafiliśmy do Interu. To co wtedy mówił stało się dla mnie ogromną inspiracją, dołożył swoją cegiełkę do tego, aby przekonać mnie do tego ruchu. Zaimponował mi tym, że to nie było tylko namawianie. Już wtedy, pierwszy raz, zaczął nakładać na mnie presję, abym stał się lepszą wersją siebie. Dołączyliśmy do Interu w tym samym momencie i teraz, po trzech i pół roku, wszyscy chyba zgodzimy się, że razem udało nam się stworzyć coś wielkiego.
Uważasz Asllaniego za gotowego do przejmowania batuty i dyrygowania grą Interu?
- On zapracuje na swój sukces. Dla mnie jest jak młodszy brat. Staram się mu pomagać i czuję, że to co mówię jest dla niego ważne. To piłkarz, który szybko się uczy i potrafi czerpać z doświadczenia klubowych kolegów. Jasne, że ma atuty inne od moich. Cały czas musi się rozwijać, ale zapewniam, że jest tego świadomy i codziennie ciężko pracuje, aby stawać się lepszym piłkarzem. Prawda jest taka, że grając dla Interu, każdy musi szukać okazji do rozwoju i pracować nad uwolnieniem swojego potencjału. Codziennie musisz coś udowadniać. Kristjan ma wokół siebie życzliwych i gotowych do pomocy ludzi. Jestem pewny, że ma szansę być kiedyś równie ważny jak ja.
Jaki jest sekret sukcesów dzisiejszego Interu?
- Szatnia. To jaką grupę tworzymy. Od pierszego kroku postawionego w Appiano, zdałem sobie sprawę, że ludzie w tym klubie są zupełnie inni. Poczułem ciepło i troskę. Bycie w Interze jest jak posiadanie drugiej rodziny. W każdym aspekcie mamy absolutny komfort działania, a każdy czuje się tak samo ważny. Drzwi tego klubu są otwarte dla każdego, od pierwszego dnia możesz liczyć na pomoc. Zbudowanie czegoś takiego nie ani jest łatwe, ani powszechne w dzisiejszej piłce. To stanowi jednak największą różnicę między Interem, a każdym innym klubem na świecie.
Jak duża jest przewaga Interu nad resztą stawki we Włoszech?
- Wiele lat pracowaliśmy na swoją pozycję, stoi za tym konsekwencja i wiele poświęceń. Staramy się mało mówić i dużo pracować. Naszym kluczem do sukcesu jest pokora, wszyscy w klubie twardo stąpają po ziemi. Codziennie spuszczamy głowy i harujemy na wspólny sukces. Skupiamy się na kolejnych meczach i nie wybiegamy zbytnio w przyszłość.
Wielu rywali upiera się, aby wskazywać Was jako głównych faworytów do Scudetto. Czy to nakłada na Was dodatkową presję?
- Jeśli spojrzysz na to z odpowiednim nastawieniem, to tak naprawdę takie słowa są bardzo miłe. Uważam jednak, że przede wszystkim jest to strategia naszych rywali, aby zdjąć z samych siebie dodatkowe oczekiwania własnych kibiców. Dla nas najważniejsze jest, aby nie zwracać na to uwagi. Naszym obowiązkiem jest skupianie się na sobie i nie oglądanie za siebie. Wiemy, że jesteśmy silni, ale zdajemy sobie sprawę z tego, co można ulepszyć. Jesteśmy zdeterminowani, aby wrzucić jeszcze wyższy bieg.
Za chwilę półmetek sezonu. O zwycięstwo w lidze powalczą Inter, Atalanta i Napoli, czy widzisz jeszcze jakichś kandydatów do końcowego triumfu?
- W górnej części tabeli jest obecnie co najmniej kilka zespołów, które dzieli od siebie niewielka liczba punktów. Póki co, nikt nie wypracował znaczącej przewagi. Ze swojej strony zrobimy wszystko, aby do końca sezonu wygrać jak najwięcej spotkań. Tabela pokaże ile w ostatecznym rozrachunku będziemy w stanie ugrać. Cała nasza uwaga skupiona jest dziś na Cagliari. Następnie popracujemy nad meczami o Superpuchar.
Początek sezonu przyniósł kilka potknięć Twojej drużyny. Jak oceniasz Waszą aktualną dyspozycję?
- Gramy na 90%. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ciągle brakuje nam czegoś do naszej topowej dyspozycji. Trzeba pamiętać, że jest to bardzo intensywny sezon. Gramy co 3 dni praktycznie bez przerwy, rywalizacja toczy się na wielu frontach. Jest o wiele mniej okazji do odpoczynku. Na jedyne chwile wytchnienia pozwala nam szeroki skład i umiejętność rotacji przez naszego trenera. Naszym zadaniem, jak nigdy wcześniej, było w tym roku mądre zarządzanie swoimi siłami. W odpowiednim momencie wciśniemy pedał gazu do samej podłogi.
Pewnie wtedy, gdy Champions League wejdzie w swoją kluczową fazę?
- Nasz potencjał pozwala nam rywalizować jak równy z równym z każdym klubem na świecie. Oprócz nas, są w tych rozgrywkach 3-4 bardzo mocne drużyny, które stanowią bardzo poważne zagrożenie. Obraliśmy odpowiednią ścieżkę i nauczyliśmy się rosnąć w tych rozgrywkach z każdym kolejnym meczem. Udało nam się zakończyć erę wzlotów i upadków, teraz zawsze staramy się prezentować odpowiedni poziom. Inter to zespół, który wypracował sobie w Europie pewną ciągłość. Kosztowało nas to bardzo wiele, ale było warto: klub wrócił na poziom, na który zawsze zasługiwał. Każdy z nas ma ten sam cel: godnie reprezentować Inter na arenie międzynarodowej. W fazie pucharowej możecie liczyc na nas w najlepszym możliwym wydaniu.
Zwycięstwo w tych rozgrywkach jest Twoim marzeniem?
- Tak, ale to marzenie dotyczy przede wszystkim Interu. We Włoszech wygrałem z tym klubem wszystko, co było do wygrania. Teraz celem jest Europa. Tak jak mówiłem: obraliśmy odpowiednią ścieżkę. Zobaczymy dokąd zaprowadzą nas nasze starania.
Komentarze (3)
Gdyby nie covid i straty firmy nie żałowaliby funduszy na piłkarzy pokroju Hakimiego.
Nie licząc początku , kiedy dali się nabrać agentowi na Barbose i Mario to byli perfekcyjnymi właścicielami .
Należy im się dozgonny szacunek za stworzenie takiej kultury pracy w klubie .
Ja również nie miałbym nic przeciwko żeby Hakan został do końca kariery lub do tzw. piłkarskiej emerytury np. w Turcji w której nigdy nie grał. Gra na takiej pozycji, że powinien dobrze się zestarzeć, a jeśli przez te lata Inzaghi nadal będzie trenerem Interu to powinien dalej trzymać wysoki poziom tak jak to w większości robią jego kilka lat starsi koledzy. Po zakończeniu kariery mógłby wejść do sztabu drużyny bądź pełnić jakąś inną role w klubie tak jak to robi i robiło wielu byłych piłkarzy Interu.
Forza Idolo Neroblu
la rete gonfierai,
idolo nerobluuu,
Hakan Çalhanoğlu!