
Po pierwszym starciu 1/8 finału Ligi Mistrzów, bliżej awansu do dalszej fazy gier znajduje się Liverpool. The Reds pokonali na Stadio Giuseppe Meazza Inter 2-0. Bramki dla angielskiego zespołu zdobyli Roberto Firmino oraz Mohamed Salah.
Pierwsza część gry wyglądała tak, jak wielu mogło się spodziewać. Liverpool próbował zakładać wysoki pressing i odbierać piłkę na połowie Interu, Nerazzurri starali się z kolei konstruować swoje akcje od własnego pola karnego, ale niejednokrotnie musieli ratować się dalekimi wybiciami. Nie brakowało błędów indywidulanych gospodarzy, którzy napierani przez zawodników Jurgena Kloppa często ryzykowali stratą futbolówki tuż przed bramką strzeżoną przez Handanovicia.
Najbliżej strzelenia gola w pierwszej części gry byli zawodnicy Simone Inzaghiego. Stało się to po dynamicznej akcji z lewej strony boiska Ivana Perisicia, który precyzyjnym dograniem znalazł w polu karnym Hakana Calhanoglu. Turek uderzył piłkę mocno w stronę bramki gości, ale ta odbiła się tylko od poprzeczki i wyszła w pole gry.
Goście kilkukrotnie zagrozili bramce rywali, ale nie przełożyło się to na jakąś stuprocentową okazję. Niejednokrotnie dużą ofiarnością wykazywali się Alessandro Bastoni i Milan Skriniar, którzy hamowali ofensywne zapędy The Reds. Samir Handanovic nie musiał wykazywać się w pierwszych 45 minutach wieloma interwencjami. Angielska drużyna swoje akcje kończyła niecelnymi strzałami lub będąc zablokowana.
W drugiej części gry od samego początku inicjatywę przejął Inter. Gospodarze zaczęli przesiadywać na połowie angielskiej drużyny i błyskawicznie odzyskiwali piłkę po stratach. Przez dłuższy moment Nerazzurri napierali i próbowali otworzyć wynik meczu. Aktywny z lewej strony boiska był Ivan Perisic, który kilka razy próbował stworzyć swoim kolegom zagrożenie, a znakomitą pracę wykonywał tercet środkowych pomocników mediolańskiego zespołu, który na w tym czasie całkowicie opanował plac gry
Podopieczni Simone Inzaghiego nie potrafili jednak swojej bardzo dobrej gry i przewagi przekuć na gole. To zemściło się w ostatnich minutach meczu, kiedy Liverpool niczym doświadczony bokserski mistrz wyczekał rywala i zadał dwa decydujące ciosy. Najpierw po rzucie rożnym gola zdobył Roberto Firmino, a kilka minut później zamieszanie w polu karnym gospodarzy wykorzystał Mohamed Salah. The Reds do końca spotkania kontrolowali przebieg meczu i do rewanżowego starcia na Anfield Road przystąpią z dwubramkową przewagą.
INTER (3-5-2): 1 Handanovic; 37 Skriniar, 6 De Vrij, 95 Bastoni; 2 Dumfries, 22 Vidal, 77 Brozovic, 20 Calhanoglu, 14 Perisic; 9 Dzeko, 10 Lautaro Martinez
Ławka: 21 Cordaz, 97 Radu, 5 Gagliardini, 7 Sanchez, 13 Ranocchia, 32 Dimarco, 33 D'Ambrosio, 36 Darmian, 38 Sangalli, 47 Carboni, 88 Caicedo
Trener: Simone Inzaghi
LIVERPOOL (4-3-3): 1 Alisson; 66 Alexander-Arnold, 5 Konaté, 4 Van Dijk, 26 Robertson; 67 Elliott, 3 Fabinho, 6 Thiago; 11 Salah, 20 Jota, 10 Mané
Ławka: 62 Kelleher, 7 Milner, 8 Keita, 9 Firmino, 12 Gomez, 14 Henderson, 15 Oxlade-Chamberlain, 18 Minamino, 21 Tsimikas, 23 Diaz, 27 Origi, 32 Matip
Trener: Jürgen Klopp
Komentarze (134)
Przy bramce na 1:0 dla Liverpoolu nic po stronie Liverpoolu nie dzieje się przypadkiem. Firmino zbiega na krótki słupek, wie co będzie grane. Dośrodkowanie uruchamia wariant, sygnalizowany przy wykonaniu stałego fragmentu gry. Napastnik doskonale wie, gdzie ma zbiegać, wykonujący dośrodkowanie - gdzie ma zagrać. Po pewności ruchów pozostałych zawodników Liverpoolu widać, że wszyscy wiedzą, co się ma wydarzyć. Firmino strzela idealnie, pada gol.
Zaskoczeni są tylko obrońcy Interu i Handanovic. Oczywiście nie każdy wariant ćwiczony na treningu kończy się golem, ale tym właśnie różnią się drużyny dobre od bardzo dobrych. Bardzo dobrym warianty wychodzą lepiej i częściej, bo mają lepszych wykonawców, wyższą świadomość techniczną, lepsze przygotowanie motoryczne do powtarzania schematów nawet po 70. minutach gry. Po prostu powtarzalność na wysokim poziomie.
Jednym zdaniem: Liverpool strzela gola po schemacie. Inter nawet nie orientuje się, że to był schemat.
Trzeba po prostu głośno i wyraźnie powiedzieć, że nie mamy środków - finansowych, ludzkich, doświadczenia - żeby walczyć z Liverpoolem. Nie mamy, miejmy nadzieję, że jeszcze - choć z obecnym właścicielem to raczej nierealne. Krótko mówiąc, jesteśmy co najwyżej cennym sparingpartnerem dla najlepszych. Nie ma żadnego wstydu w byciu 7,8 czy 10 najlepszą drużyną świata, ale trzeba też realnie stwierdzić, że dystans, który nas dzieli od tej czwórki najlepszych, jest kolosalny. Posłużę się metaforą z tenisa, żeby może lepiej to zobrazować.
Djoković, najlepszy tenisista świata, często grywa sparingi z tenisistami z pierwszej 20, nawet 10tki rankingu. Taki Berrettini, Sinner, Hurkacz, okazjonalnie przyjmują jego zaproszenia. Djokovic się otrzaskuje, to on wygrywa szlemy. Sinner czy Hurkacz okazjonalnie wejdą do jakiegoś półfinału, może finału, wygrają turnieje niższej rangi. Zarabiają pieniądze, dobrze żyją. Ale szlemy wygrywają inni, ci naprawdę najlepsi.
Taki jest mniej więcej dystans między nami a Liverpoolem.
Przy okazji: ten opis pierwszej bramki jest też dobrą metaforą tego, jak naszą grę widzą niektórzy kibice na tej stronie. Bo tak jak celowości w zagraniu Liverpoolu nie widzieli nasi obrońcy, nie widzieli jej również niektórzy tutaj. Mówienie, że Liverpool strzelił bramkę, zwłaszcza pierwszą, "przypadkiem", "fartem" czy przez zbieg okoliczności, jest niedorzeczne. Jeśli ktoś tak uważa, to z oglądania meczu piłki nożnej rozumie co najwyżej wynik, a i to pewnie nie zawsze. Nie mówiąc o tym, że posądzanie drużyny Kloppa o przypadkowość przy stałych fragmentach gry też jest absurdalne. Naprawdę, naszych rywali nie trenował Janusz Wójcik.
Byliśmy gorsi i tyle. Nie ma co płakać, trzeba się na lidze skupić, bo tam nam wiele może uciec.
Aha. Jeszcze jedno. Przestańcie już proszę z tą "dumą". Dumni, z całym szacunkiem, to możecie być jak Wasza córka wygra szkolną edycję Kangurka, albo jak wyszyje haftem "babcia" na zajęciach z prac ręcznych. Wczoraj piłkarze Interu, wysoce opłacani zawodowcy, po prostu zrobili przez 70 minut to, co powinni zrobić. Zagrali dobry mecz. Nic mniej i nic więcej. Wstydu nie było, owszem. Było lepiej niż ja się spodziewałem. Ale powód do dumy to jednak nie jest. Bo nie wiem jak inni, ja osobiście dumy z porażek nie odczuwam. Nie moja mentalność, ale co kto lubi.
Wydaje mi się, że obecny tier 2 jest bardzo pojemny (Inter, Juventus, Ajax, Dortmund, Atletico, Barcelona, MU, Tottenham, Porto, Sevilla, ew. Napoli) i fajnie by było zobaczyć mecz(e) Interu właśnie z tymi rywalami. Top6 jest na innej planecie.
Rewanż będzie cholernie trudny i należy się tego meczu obawiać. Live u siebie to walec.
Oczywiście szkoda, że obraz przebiegu meczu zamazuje niekorzystny wynik jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Przed nami kolejne spotkania i jeżeli tylko utrzymamy ten poziom gry to jestem spokojny o końcowy sukces i główny cel w tym sezonie zostanie zrealizowany.
Chłopaki na drugą połowe wyszli napakowani, tutaj rola trenera, ze ich nakręcił. Tak czułem jednak, że jezeli w przeciągu 20 minut drugiej polowy nie strzelą gola to przegrają. Wygrało doswiadczenie w europejskich pucharach. Niestety po raz kolejny dostajemy w czapke po dobrej grze (Barca, Real, Borussia, Liverpool). Niestety nadal nie jeesteśmy topowym klubem, tylko mocnym średniakiem. Mysle, ze gdybysmy mieli jednak Ajax to bysmy juz mieli cwiercfinal no, ale juz sie stalo to co sie stalo.
I tym płynnym przejściem, tak jak już inni pisali, trzeba tu napastnika z topu (Scamacca w takim meczu jeszcze by nie podołał) i zmienników w pomocy.
Najbardziej boli, że kiedy Inter dawał wszystko i przeważał dostał bramkę z różnego.
W każdym razie rok temu nas tu nie było, nie zrobiliśmy wstydu z faworytem rozgrywek, oby za rok było lepiej, forza!
Jak pisałem, formuła ataku z Dzeko się wyczerpała. Niech wchodzi na końcówki i drużyny słabe. Pora na Alexis/Correa(LM) z nadzieją na szybkość i przebojowość z przodu.
Piszecie, że powinniśmy być dumni bo chłopcy się starali. I co z tego, że sie starali? Z milanem też się starali, z realem pewnie także ale co z tego wynika? Otóż kompletnie nic. To nie przez ten mityczny brak szczęścia czy pech przegrywamy. To nie wina sędziów, że nie potrafimy strzelić bramki. To wina zespołu, trenera, ludzi odpowiedzialnych za transfery oraz właściciela, że dzisiaj z rozgoryczeniem możemy mówić o ostatnich wyczynach Mistrza Włoch. Dumny to moze być Salzburg do którego przyjechał Bayern i do 90 minuty przegrywał. Z tego można być dumnym i tutaj faktycznie można powiedzieć, że zawodnicy dali z siebie wszystko. Inter to nie jest zespół, który gra swoimi wychowankami i generalnie nikt niczego od nich nie oczekuje a każdy dobry wynik jest sukcesem. Tutaj graja ludzie, którzy zarabiają ogromny hajs a mimo to w ani jednym meczu z topowymi drużynami nie potrafili sprawić chociaż tej jednej, jedynej niespodzianki. Poprawcie mnie, ale z tego co pamiętam to za styl w futbolu punktów się jeszcze nie przyznaje.
Nie ma sensu dzisiaj wyrzucać swojej frustracji na Inzaghim. To jest niezły trener, robi dobrą robotę. Ale nie jest wybitny, nie jest też żadnym cudotwórcą. Popełnia błędy, nawet sporo wg mnie ale lepi z tego co dostał. Dużo osób wskazuje, że gdybyśmy mieli dobrego napastnika to te mecze mogłyby wyglądać inaczej. Pełna zgoda, ale zastanówmy się czyja to wina, że wczoraj w ataku przez 90 minut grał Pinokio zamiast chociażby Sancheza?
W jednym z komentarzy, bodajże SETE napisał, że to nie wina Dżeko, że kazali mu grać przez cały mecz tylko fakt, że przed sezonem zamiast kupić sensownego, dobrego napastnika to kupiono Correę, który widzimy jak sie sprawdził. Zgadzam się w 100% z tym stwierdzeniem. Edin przyszedł tutaj na emeryturę, byłby świetnym jokerem na ostatnie 20 min meczu ale nagle okazało się, że tak na prawdę to nie ma kto w tym ataku grać. I tutaj kamyczek do ogródka dla Pana Marotty. Facet jest geniuszem, wszyscy to wiemy. Ale również on popełnia błędy i pomimo, że z tego g... które ma od chińczyków robi cuda to w przypadku napastnika za bardzo chyba zaufał Simone i dzisiaj mamy kolejną kalekę na trybunach.
Cieszę się, że nasi przodkowie mieli większe ambicje i oczekiwania niż co poniektórzy kibice na tej stronie, bo dzisiaj dalej siedzielibyśmy w jaskiniach. Jak ludzie będący fanami aktualnego Mistrza Włoch mogą cieszyć sie z gładkiej przegranej ich drużyny na własnym stadionie? Tego chyba nigdy nie zrozumiem. Wiem, że przez lata nauczyliśmy się radować każdym , najmniejszym nawet sukcesikiem. Ale litości, nie gadajmy że zagrali świetny mecz tylko niestety pechowo po raz kolejny przegraliśmy, bo brzmi to tak cholernie żenująco jakbyśmy kibicowali jakiejś Legii albo innemu Lechowi. Dali ciała, przegrali w lutym dwa bardzo ważne mecze, ale gra się nie kończy, trzeba zakasać rękawy i brać się do roboty aby powalczyć o Scudetto i PW. Tym mogą ciagle się zrehabilitować. A po sezonie cała nadzieja znowu w Panu M., że wyczaruje z kapelusza jakieś dobre nazwiska, które wzmocnią ten zespól na przyszły sezon. Oczywiście z wolnych transferów, bo wiecie....
My mamy problem że skutecznością cały sezon, a występy w LM to potwierdzają, np dwumecz z realem czy 0 0 z szachtarem
Różnica że gramy dla niej, tworzymy jak kolega poniżej zauważył 2,5 sytuacji na mecz A nie jak np z realem u siebie 7
Bez 9 z prawdziwego zdarzenia, w LM nic nie ugramy A i za rok na włoskim podwórku może być ciężko biorąc pod uwagę transfery juve czy dobrze prosperujace napoli
W lidze tez już nie mamy spotkań gdzie jak walec miazdzymy rywali tworząc po kilka kilkanaście sytuacji
Ostatnie punkty to raczej wymeczone, począwszy od torino
ZERO. CELNYCH. STRZAŁÓW. U. SIEBIE.
Na ten (dwu)mecz trzeba spuścić zasłonę milczenia, a nie pisać bajki o "ostatnich minutach meczu" (75'?).
Lautaro (szczegolnie z trybun) wygląda serio koszmarnie
wszyscy wiedzieliśmy, że będzie 2,5 okazji max i jak nie wpadnie to raczej nie dociągniemy. no szkoda.
Przy tego typu golach potrzeba zbiegu okoliczności: perfekcji wykonania, błedu przeciwnika i szczęścia. W tym wypadku wszystko się zbiegło i padło gol dlatego dla mnie jest przypadkowy. Pozdrawiam.
Nasz Martinez no żeby bola jak na niego patrzeć, nie jest zły ale wyżej już nie podskoczy😁😁😁
Lubię go bo to nasz interek
Ale jest daremny na maxa
Strzeli znowu gola selernitanie, może
AMEN
Graliśmy nasza piłkę która nie wystarcza na top 8 Europy
Trzymając ten poziom powalczymy o majstra i COPPA ITALIA
NIE MIEJMY PRETEJSJI DO CHLOAPKOW GRALI NA SZIOMOEWOIM POZIOMIE
Handa też już jest raczej średnim bramkarzem myślę że taki Alisson spokojne jedna z tych dwóch bramek by wyciągnął ( jak nie obie )
Jak ktoś w lato da +60mln za Lautaro to niech zawija tu jest potrzebny topowy napastnik na wczoraj i sorry ale Scamaccca nas raczej nie zbawi może wystarczy na serie a ale żeby wygrywać takie mecze potrzebujemy głęboko sięgnąć do kieszeni